Późnorenesansowa architektura z początku XVII w., łącząca gotyk, renesans i manieryzm – nazwana renesansem lubelskim – została wyodrębniona jako osobny styl w architekturze przez wybitnego polskiego filozofa i historyka sztuki prof. Władysława Tatarkiewicza.
Cechą charakterystyczną renesansu lubelskiego stała się geometryczna dekoracja wydobywająca i podkreślająca konstrukcję sklepienia. Jej źródeł należy poszukiwać we Włoszech. Stiukowe ozdoby powstawały tam ze sproszkowanego marmuru, wapna, gipsu, kleju i barwników. Muratorzy mieszali te składniki, rozrobione wkładali do gotowych form, a po stwardnieniu doklejali do muru świątyni. Taką kompozycją pokrywano najczęściej sklepienia nad nawą główną i w prezbiterium.
Zdobnictwo stiukowe przeniesiono do kościołów na Lubelszczyźnie, nadając mu specyficzne formy. Wybitnym przykładem renesansu lubelskiego stała się fara w Kazimierzu Dolnym i kościół Bernardynów w Lublinie oraz wiele mniejszych kościołów rozrzuconych w całym regionie. Styl rozprzestrzenił się też na terenie dzisiejszej Białorusi (Grodno), Ukrainy (Żółkiew) i Litwy (Wilno).
W stylu renesansu lubelskiego powstawały nie tylko ważne, spektakularne świątynie, ale także skromne gabarytowo jednonawowe kościoły z prezbiterium węższym od nawy, niekiedy z dwoma kaplicami po ich bokach, o ścianach zwykle podpartych przez skarpy i o stromych dachach, z wąskimi oknami. Elementy te wywodzą się z rodzimych tradycji gotyckich.
Najbardziej charakterystyczne cechy kościołów w stylu renesansu lubelskiego to: stiukowe dekoracje kolebkowych sklepień, a czasami również ścian, szczyt w kształcie trójkąta podzielony dodatkowo na mniejsze figury geometryczne, wysmukłość i lekkość bryły, zwykle bezwieżowa fasada, posadowienie na planie krzyża łacińskiego, prezbiterium węższe od nawy głównej, kaplice dobudowywane do głównej bryły, ozdobna, dobrze doświetlona kopuła, bogactwo detalu architektonicznego.
Ukształtowanie powierzchni Lubelszczyzny sprzyja pięknym widokom. Mają one różny charakter. Na Roztoczu, gdzie rozległe panoramy towarzyszą nam w zasadzie w każdym miejscu. Drugim rejonem wartym specjalnego wyróżnienia jest Małopolski Przełom Wisły, szczególnie pomiędzy Józefowem a Bochotnicą.
Tam właśnie znajduje się punkt widokowy, który uważam za najatrakcyjniejszy w regionie. Mam na myśli wzgórze Albrechtówka nieopodal Kazimierza Dolnego. Można w nie przychodzić po wielokroć, o różnych porach dnia i roku – panorama zawsze nas zauroczy. Widziałem tam Wisłę skutą lodem, parującą po burzy, rozgrzaną letnim słońcem, zasnutą deszczem…
Wspaniałe widoki oferuje także Wyżyna Lubelska oraz Wyżyna Wołyńska. Inaczej jest na Nizinie Południowopodlaskiej i Polesiu, gdzie dominują płaskie tereny. Ogarnąć wzrokiem można tylko ze specjalnie postawionych wież turystycznych, których dzięki unijnym projektom wspierającym rozwój turystyki systematycznie przybywa.
W kategorii punkty widokowe wskazuję tylko miejsca najbardziej spektakularne, bo wszystkich nie sposób tu opisać. Gwarantuję, że podczas wędrówki po Lubelszczyźnie spotkacie ich bardzo dużo.
Prawdziwy podziw budzą w Kazimierzu Dolnym liczne i piękne lessowe wąwozy. Powstały one w wyniku erozyjnego działania wody na specyficzny rodzaj skał osadowych. Typowe dla nich są płaskie dna i bardzo strome zbocza. Często można w nich dokładnie przyjrzeć się rozwiniętemu systemowi korzeniowemu rosnących w pobliżu krzewów i starych drzew. bardzo trudno jest dokładnie obliczyć, jaką długość mają kazimierskie wąwozy – przyjmuje się, że łącznie jest to ok. 50 km.
Korzeniowy Dół
Jednym z najczęściej zwiedzanych i najbardziej znanych jest wąwóz zwany Korzeniowym Dołem. Od centrum Kazimierza należy iść ul. Lubelską i Szkolną za znakami czerwonego szlaku turystycznego.
Przy ośrodku Arkadia u zbiegu ulic Czerniawy i Kwaskowa Góra ma początek zielona trasa nordic walking, która prowadzi do ciekawego wąwozu noszącego nazwę Kwaskowa Góra. Pionowe ściany lessowe mają tam wysokość kilkunastu metrów, a nierówności dna, pełnego wysokich progów, potęgują wrażenie dzikości.
Po przejściu ok. 600 m po prawej stronie jezdni drewniana chałupa Niezabitowskich z XVIII w. Przy niej znajduje się wejście do mniej znanego Wąwozu Niezabitowskich.
Wejście do Korzeniowego Dołu znajduje się nieco dalej po lewej stronie. Dojrzymy tam tablicę informującą o ścieżce dydaktycznej. Wędrujemy pod górę pomiędzy niezwykłymi ścianami, wysokimi na kilka metrów, stromymi i oprawionymi korzeniami oraz pniami drzew, przybierającymi tu niepowtarzalne formy smoków, węży czy maszkaronów.
Należy wiedzieć, że Korzeniowy Dół nie jest wąwozem we właściwym tego słowa znaczeniu, ale głębocznicą. Głębocznica swą formą przypomina wąwóz naturalny, ale jej powstanie zawdzięcza w znacznym stopniu działalności ludzi, którzy poprowadzili niegdyś drogi po nachylonych zboczach dolin i stokach wierzchowin. To z kolei doprowadziło do koncentracji spływu wód opadowych i roztopowych, które porozcinały pokrywę lessową.
Po wyjściu z wąwozu docieramy do Gór Drugich, potem skręcamy w lewo w drogę asfaltową. Możemy nią dojść do Kazimierza Dolnego, gdzie ulicą Zamkową wejdziemy wprost na Rynek, mijając zamek i farę.
Norowy Dół
Kończąc przejście Korzeniowym Dołem możemy dojść nad Wisłę wąwozem Norowy Dół. Jego wylot znajduje w okolicy wieży przekaźnikowej znajdującej się w części Kazimierza Dolnego zwanej Góry. . Dolny kraniec znajduje się znajduje się nad Wisłą przy spichlerzu Bliźniaczym. Miejsce to oznakowane jest tablicą informacyjną.
Nazwa pochodzi od nazwiska dawnych właścicieli terenu, rodziny Norów. Wąwóz jest na wpół dziki, mroczny, porośnięty chaszczami. Miejsce wyróżnia się stromymi ścianami, osuwiskami, kotłami; miejscami pod lessem odsłaniają się trzeciorzędowe wapienie. W l. 80. XX w. próbowano w nim położyć bruk, ale ulewa świętojańska w 1981 r. doszczętnie zniszczyła wykonane prace.
Kamienny dół
Bardzo ciekawy wąwóz, choć bardzo rzadko odwiedzany – zapewne dlatego, że wejście do niego znajduje się w pewnym oddaleniu od centrum, na skraju Kazimierza Dolnego przy drodze wylotowej w kierunku Bochotnicy.
Wąwóz nosi nazwę kamienny Dól, ponieważ u jego wylotu wydobywano niegdyś kamień wapienny. Do dzisiaj zachowało się dobrze widoczna ściana wyrobiska, choć jego podnóże powoli zarastają krzewy i drzewa.
Aby trafić do wąwozu punktem orientacyjnym i miejscem, gdzie możemy zostawić samochód są okolice hotelu Król Kazimierz. Stamtąd przechodzimy kilkadziesiąt metrów wzdłuż ruchliwej ul. Puławskiej podążając w kierunku Bochotnicy. Wejście do wąwozu oznaczone jest zniszczoną tablicą informacyjną z mało dokładną mapą. Stąd wynika niezbędna uwaga – ścieżka dydaktyczna w pewnym momencie odbiega leśną dróżką w lewo, po zboczu. Aby dojść do nieczynnego wyrobiska kamienia trzeba jednak przejść kawałek dalej bez znaków dnem wąwozu, a potem wrócić.
Szlak wyprowadzi nas do części Kazimierza Dolnego zwanej Góry. Uwaga! Gdy zobaczymy wieżę przekaźnikową należy przed dojściem do drogi asfaltowej poszukać utwardzonej drogi gruntowej odbiegającej w prawo w kierunku widocznych zabudowań. Zejście do ul. Puławskiej jest równie malownicze, jak podejście.
Trasa prowadzi nas obok wiatraka z pocz. XX w. i sprowadza na dół leśnym duktem. Dojdziemy do niego przejściem prowadzącym pomiędzy ogrodzeniami budynków mieszkalnych.
Wąwóz Małachowskiego
Inny typ przedstawia Wąwóz Małachowskiego, zmieniony na wybrukowaną ulicę. Prowadzi do niego od centrum Kazimierza Dolnego żółty szlak spacerowy, który prowadzi dalej do Wąwozu Czerniawy (zob. Wąwóz Czerniawy).
U krańca Wąwozu Małachowskiego stanął na wzniesieniu Dom Prasy wg proj. Zygmunta Stępińskiego. Za nim znajduje się stylowa drewniana willa, postawiona w l. 1936–1938 wg proj. Karola Sicińskiego dla Marii (1899–1989) i Jerzego (1893–1984) Kuncewiczów. Znakomita pisarka, autorka Cudzoziemki, spędziła w Kazimierzu wraz z mężem – prawnikiem, publicystą, literatem i filozofem, ostatnie lata życia.
Oba obiekty otacza zespół starych drzew, wśród nich dąb o obwodzie ponad 4 m. W lutym 2005 r. willa, zwana potocznie Kuncewiczówką, uprzednio siedziba Fundacji Kuncewiczów, została wykupiona z rąk syna pisarki Witolda przez Muzeum Nadwiślańskie i stała się jego oddziałem jako Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów, zwany Kuncewiczówką.
Jeśli chcemy zobaczyć naturalną sieć wąwozów proponuję zboczyć na chwile w prawo, gdzie znajduje się ich sieć nazywana Piotrowszczyzną.
Rozwidlenie wąwozu przed wjazdem do Domu Prasy wprowadza na wierzchowinę, gdzie za ogrodzeniem znajduje się płyta poświęcona pamięci Juliusza Małachowskiego, który zginął tu podczas powstania 1831 r.
Wąwóz Czerniawy
Czerniawy to przedmieście Kazimierza przy drodze w stronę Opola Lubelskiego. Wąwóz ma długość około 900 metrów, po jego dnie przebiega ulica Czerniawy.
Podczas przejścia chodnikiem wzdłuż ruchliwej ulicy widzimy cmentarz żydowski, utworzony w 1851 r., obecnie zadrzewiony. Zachowało się kilka nagrobków, zaś z fragmentów kilkuset pozostałych wykonano pomnik o kształcie pękniętej ściany.
Na wzniesieniu koło drogi jest cmentarz ponad 8,6 tys. żołnierzy radzieckich, poległych w walkach z Niemcami w okolicy Kazimierza w l. 1944–1945.
Plebanka i wąwóz cmentarny
Wąwóz zaczyna się przy klasztorze Franciszkanów, niemal 200-300 metrów od kazimierskiego rynku. Wchodzimy w niego ul. Plebanka. Po prawej stronie widzimy budynki klasztoru Reformatorów.
Za ostatnimi zabudowaniami ulicy kończy się utwardzona nawierzchnia. Wędrując dalej warto zwrócić uwagę na stojący tutaj tzw. krzyż, niegdyś wystawiony w tym miejscu podczas epidemii. Oznaczał on, że wejście na dany teren jest niebezpieczne.
Znajdujemy się na rozstaju dróg, na którym skręcamy w prawo i idziemy wzdłuż dawnego Gościńca Polanowskiego. Możemy też wybrać drogę w lewo, ale jest ona mniej atrakcyjna.
Jedna i druga trasa wyprowadza na wysoczyznę. Ul. Słoneczna, która tam przebiega łączy wąwóz Czerniawy (zob. Wąwóz Czerniawy) ze wzgórzem Albrechtówka i wsią Męćmierz (zob. Albrechtówka – wspaniały widok na Wisłę) oraz kamieniołomem (zob. wąwóz Granicznik).
Powrót do Kazimierza Dolnego proponuję bardzo malowniczym wąwozem, przez który prowadzi znakowana zielono ścieżka spacerowa. Kieruje do niego przydrożny biały kierunkowskaz z napisami Rynek i Cmentarz Parafialny, ustawiony przy ul. Słonecznej. Idziemy ul. Dębowe Góry.
Po drodze mijamy dąb posadzony w 1948 r. w miejscu poprzednika, który jakoby pamiętał czasy Kazimierza Wielkiego. Został zniszczony w czasie II wojny światowej, pozostał po nim fragment muru, który wypełniał wypruchniały pień.
Po minięciu bocznej bramy cmentarnej droga sprowadza nas do wąwozu. Dzieli on cmentarz na dwie części, połączone malowniczym wiaduktem z kamienia wapiennego. Strome ściany odsłaniają systemy korzeniowe drzew.
Trasa wyprowadza nas przy głównym wejściu na cmentarz. Wzdłuż muru klasztoru Reformatorów ul. Cmentarną dojdziemy do centrum Kazimierza Dolnego.
Granicznik (wokół kamieniołomu przy Albrechtówce)
Wejście do wąwozu znajduje się z lewej strony kamieniołomu przy Albrechtówce, czyli od strony Kazimierza Dolnego. Nie jest oznakowane tablicą informacyjną. Należy kierować się znakami żółtymi szlaku nordic walking. Przy wejściu do wąwozu znajduje się on na niskim betonowym słupku.
Po prawej stronie mijamy boczną, odsłoniętą ścianę kamieniołomu. W tym miejscu można dojść do punktu widokowego na Wisłę i Janowiec – należy kierować się w stronę niewielkiej, ale dobrze widocznej wapiennej skały pozostałej po wyrobisku kamienia.
Po kilkuset metrach docieramy do szczytu wyniesienia. Znajduje się tam skrzyżowanie dróg gruntowych, Idziemy kawałek dalej, na skraj lasu. Przebiega tamtędy ul Słoneczna. Kierujemy się nią w prawo. Po ok. 300 metrach, przy kamiennym krzyżu skręcamy w prawo. Nieco dalej docieramy do rozstaju dróg. Idąc w prawo dojdziemy na szczyt kamieniołomu, skąd rozciąga się rozległy widok na Wisłę i janowiec. Kierując się głównym traktem podążamy w dół, w kierunku Wisły. Po lewej stronie mamy wzgórze Albrechtówka.
Rynek w Kazimierzu Dolnym z odbiegającymi z naroży ulicami ukształtował się w oparciu o gotycką, a następnie renesansową zabudowę, która dostosowywała się do warunków narzucanych przez uformowanie terenu. Obecne budowle w otoczeniu są tworem różnych epok i stylów, zwraca jednak uwagę ich harmonijne zespolenie.
Rynek z okresu międzywojennego tak wspomina Konrad Bielski: Ten dawny brukowany był tak zwanymi kocimi łbami. Łby były duże i nierówne. Wozy wjeżdżające napełniały przestrzeń charakterystycznym stukotem. W dni targowe było tam tłoczno, gwarnie i brudno. Ach, co za życie! Stragany jedne przy drugim. Malownicze postacie przekupek i handlarek. Sklepy obsiadły dookoła, w każdym domu było ich po kilka; w konkurencji ze straganami wychodziły na ulicę. Obecnie miejsce te podporządkowane jest turystyce. W sezonie turystycznym przewijają się tu setki osób, kuszą kawiarnie i restauracje, cyganki proponują wróżenie, można zrobić zdjęcie z mimem lub spróbować lokalnych przysmaków sprzedawanych na straganach.
Wzrok przyciąga zabytkowa drewniana studnia z pocz. XX w., kryta gontowym dachem stojąca na środku Rynku. Przy Rynku nr 32 zwraca z kolei uwagę barokowa kamienica, zwana Gdańską, charakteryzująca się fasadą o trójkątnym szczycie. Powstała w 1795 r., a odbudowano ją po zniszczeniach ostatniej wojny.
W płd.-wsch. narożu Rynku (nr 1 i 2) znajdują się znane z licznych fotografii i opisów Kamienice Przybyłów należą do najoryginalniejszych i najciekawszych w mieście. Wzniesione zostały przez bogatych mieszczan Mikołaja i Krzysztofa Przybyłów. Są nadzwyczaj bogato ozdobione (więcej: Kazimierz Dolny – renesansowe kamienice).
Inne kamienice w Rynku z tego samego okresu, o których wiemy, że nie były już tak okazałe jak Przybyłowskie, nie zachowały się do naszych czasów.
Zachodnią pierzeję (nr 19) zajmuje Dom Architekta. Powstał w l. 1953–1955 wg proj. Karola Sicińskiego i zajął miejsce kilku kamienic zniszczonych podczas I wojny światowej. Utrzymany jest w skali zabudowy całego Rynku, a stylem nawiązuje do historyzmu typowego dla polskiej architektury powojennej. Kamienice sąsiadujące, odbudowywane po zniszczeniach wojennych, zatraciły pierwotny charakter.
Podcieniowa zabudowa od strony fary jest dokonaną przez Sicińskiego rekonstrukcją obiektów (z dodatkiem pewnych elementów) rozebranych przez hitlerowców. Podobny charakter, nawiązujący do dawnej zabudowy miasteczka, mają niektóre budynki przy Rynku. W jednym z nich, pod numerem 27, mieści się kazimierski Oddział PTTK im. Karola Sicińskiego. Można tu uzyskać informacje oraz pomoc w organizacji pobytu w Kazimierzu, a także zakupić mapy, przewodniki, pamiątki.
Kościół farny (więcej: Kazimierz Dolny – kościół farny) znajdujący się na zamknięciu wschodniej części Rynku jest jedną z najbardziej znanych budowli sakralnych w Polsce. Powstał w poł. XIV w., a fundację przypisuje się Kazimierzowi Wielkiemu. Świątynia zachowała m.in. zasadniczy zrąb XIV-wiecznych gotyckich murów.
Do zamku prowadzi od Rynku biegnąca wąwozem ul. Zamkowa. Zamek wzniesiony został w poł. XIV w. przez Kazimierza Wielkiego. Nieregularność jego rzutu wynika z przystosowania kształtu murów do konfiguracji wzgórza . Od ruin rozciąga się piękny widok na Kazimierz i dolinę Wisły. Powyżej zamku, na wyniosłym wzgórzu, wznosi się potężna wieża o średnicy ok. 10 m i wysokości 20 m. Mury mają w dolnej partii ok. 4 m grubości. Wejście znajduje się na wysokości ok. 6 m od ziemi (więcej: Kazimierz Dolny – ruiny zamku i baszta).
Z Rynku można zaobserwować usytuowanie miasta i jego układ. Dominujące wzniesienie to Góra Trzech Krzyży (więcej:Kazimierz Dolny – Góra Trzech Krzyży). Tuż za nią na stoku wśród zieleni zwraca uwagę budowla z jasnego kazimierskiego kamienia, nawiązująca architektonicznie do średniowiecznych zamczysk. Jest to zbudowana w 1938 r. willa Tadeusza Pruszkowskiego (1888–1942), jednocześnie pracownia tego znakomitego malarza.
Na płd. zapleczu Rynku mieści się tzw. Mały Rynek – miejsce targów. Znajduje się tam bożnica powstała w XVIII w., nakryta łamanym polskim dachem gontowym. Zdewastowana przez hitlerowców, została odbudowana w 1953 r. wg proj. Karola Sicińskiego z przeznaczeniem na kino. Tablica na ścianie upamiętnia 3 tys. kazimierskich Żydów, zamęczonych przez okupanta hitlerowskiego.
Drewniany obiekt obok to dawne jatki koszerne, które powstały na przeł. XVIII-XIX w. i zostały zrekonstruowane po zniszczeniach ostatniej wojny.
Przy odbiegającej od Rynku ku rzece ul. Nadwiślańskiej stoi charakterystyczny dom mieszkalny, wystawiony w l. 60. XX w. wg proj. Bogdana Lacherta. Jego bryła i architektura spotykają się z krytyką z uwagi na niedostosowanie do otoczenia. Przy sąsiedniej ul. Podzamcze pod nr. 20 stoi dwór parterowy z XVIII w. z łamanym dachem polskim przeniesiony w 1976 r. z Gościeradowa. Mieści biura i pracownie Muzeum Nadwiślańskiego. Ulica Nadwiślańska kończy się bulwarem, przy którym usytuowana jest przystań statków wycieczkowych. Otwiera się stąd szeroka panorama rzeki.
Położony po sąsiedzku kościółśw. Anny pełnił rolę świątyni przyszpitalnej. Został wzniesiony ok. 1670 r. na miejscu wcześniejszej budowli drewnianej. Nawiązuje wyraźnie do fary: jednonawowy, ma prezbiterium węższe od nawy i zamknięte półkoliście, a nakryty jest sklepieniem kolebkowym z lunetami. Budynek po sąsiedzku przy ul. Lubelskiej 14, położony kilka metrów poniżej obecnego poziomu ulicy, a zajmowany przez Kazimierski Ośrodek Kultury, pochodzi zapewne z XVII w. Jest to dawny szpital – dom opieki dla starców i kalek. Zwraca uwagę oryginalnie ukształtowany szczyt, który został zrekonstruowany wg pierwowzoru zniszczonego podczas ostatniej wojny.
Ul. Witkiewicza, odbiegająca od Nadwiślańskiej na zach., doprowadza do ul. Senatorskiej, ciągnącej się wzdłuż Grodarza ujętego w betonowe koryto. Pod nr. 13 znajduje się jeden z najcenniejszych obiektów zabytkowych miasta – kamienica Celejowska, mieszcząca oddział Muzeum Nadwiślańskiego, wzniesiona ok. 1635 r. Ostatni budynek (nr 10), już nad Wisłą, to łaźnia wystawiona w 20-leciu międzywojennym wg proj. Jana Koszczyca-Witkiewicza, ciekawa z uwagi na swoistą interpretację historycznej architektury polskiej.
W przeciwnym kierunku, przy ul. Senatorskiej 3, stoi Kamienica Górskich, zwana tak od nazwiska Ludwika Górskiego, który wystawił ją w 1607 r. Wnętrze należało ongiś do najokazalszych w mieście.
Odbiegająca od Senatorskiej ul. Klasztorna doprowadza ku klasztorowi Reformatów (odłam zakonu franciszkańskiego, zwany Zakonem Braci Mniejszych Reformatów i stanowiący grupę obserwantów, czyli opowiadających się za ścisłym przestrzeganiem surowych reguł sformułowanych przez założyciela). Podjęli oni budowę obiektów, trwającą do 1668 r. Gruntowna przeróbka kościoła miała miejsce w l. 1762–1768. Klasztor otoczono wówczas murem, a schody prowadzące stokiem wzgórza, obudowano krytym tunelem. Przekształcenia w epoce klasycyzmu pozostawiły w kościele niewiele dawnych cech barokowych. W wyposażeniu zwracają uwagę rokokowe ołtarze i renesansowe tablice pośmiertne, w tym bogatych mieszczan kazimierskich, Mikołaja i Bartosza Przybyłów. W ołtarzu głównym – uważany za słynący łaskami obraz Matki Bożej Kazimierskiej z 1600 r.
W wirydarzu klasztornym znajduje się głęboka studnia z ogromnym kołem i przeciwwagą. Z dziedzińca rozciąga się ładny widok na Kazimierz. Na wysokości ruin zamku ukazuje się m.in. baszta, niewidoczna z Rynku i ulic położonych w sąsiedztwie.
* * *
Słynne kazimierskie spichlerze usytuowane są wzdłuż Wisły i wyznaczają dawny przebieg jej koryta. Wznoszący budynki starali się, by miały one jak najwygodniejszy dostęp do wody. Zależnie od potrzeb właścicieli i ich zamożności różniły się znacznie kubaturą i wystrojem architektonicznym. W czasach rozkwitu Kazimierza jako centrum handlowego i ważnego portu zbożowego stało ich przy przedmieściach Gdańskim i Krakowskim ok. 60, lecz do naszych czasów przetrwały nieliczne.
Podążając z biegiem Wisły, najbliższy Rynku jest spichlerz Lenkiewiczów z XVII w. przy ul. Tyszkiewicza 18. Pochodzi z XVII w. – pozostały po nim tylko ściany zewnętrzne ze szczytami
Spicherze rozciągały się również wzdłuż traktu krakowskiego, który ciągnął się w dół rzeki. Dawniej był on zwany Krakowskim Przedmieściem, lub traktem janowieckim.
Do naszych czasów zachował się tam tylko jeden spichlerz z charakterystycznym trójkątnym szczytem, noszący nazwę Kobiałki. Znajduje się on przy ul. Krakowskiej 61. Został wzniesiony w 1636 r. dla obsługi portu w Janowcu, a odrestaurowany w l. 1949–1951 na potrzeby Domu Wycieczkowego PTTK. Obok willa, zwana „Murką”, zbudowana w 1920 r. przez znanego architekta lubelskiego Ignacego Kędzierskiego. Właścicielem był wuj znanego grafika Konstantego Sopoćki (1903–1992), uznawanego za mistrza małych form. Murką nazywano żonę kierownika domu PTTK Marię Kozicką, a imię przylgnęło do willi od czasu jej śmierci w pożarze schroniska w 1972 r., gdy ratowała dzieci z wycieczki.
Przy Krakowskiej 53 mijamy odnowiony budynek Faktorii Angielskiej, wzniesionej w 1. poł. XVII w. , zrujnowany w l. 30. XX w. Służyła ona najpewniej za przystań kupcom angielskim, którzy dokonywali zakupów zboża.
Kazimierskie kamienice Przybyłów w płd.-wsch. narożu Rynku (nr 1 i 2) należą do najoryginalniejszych i najciekawszych tego typu budynków w historii polskiego i europejskiego renesansu. Wzniesione zostały przez bogatych mieszczan Mikołaja i Krzysztofa Przybyłów, a noszą nazwy od ich patronów, których wizerunki zostały umieszczone na fasadach.
Kamienice są podobne: jednopiętrowe, z przyziemiem o trzech arkadach tworzących podcienia, z piętrami o trzech oknach, z których jedno jest fantazyjnie odsunięte na bok. Wieńczą je ogromne attyki, pełniące nie tyle rolę użytkową (zasłonięcie wklęsłego dachu), co dekoracyjną. Są nadzwyczaj bogato ozdobione – bez właściwego renesansowi umiaru. O ich swoistym wdzięku decyduje nadzwyczajny przepych i chęć sprostania wybujałym ambicjom właścicieli, a jednocześnie ludowa wręcz naiwność i prymitywizm.
Kamienica pod św. Krzysztofem, elewacja pierwszego piętra
Pod św. Krzysztofem to kamienica narożna, po prawej stronie, gdy patrzymy na nie od frontu. Powstała z pocz. XVII w. Fasada ma podcień nie oddzielony gzymsem od piętra, z boków opinają ją płaskie pilastry, pokryta jest boniowaniem, a od góry zamknięta bardzo wysoką urozmaiconą attyką z iglicami. Dekoracja rzeźbiarska fasady jest bardzo rozrzutna, a mieszają się w niej motywy greckie i rzymskie z zaczerpniętymi ze Starego i Nowego Testamentu. Centralne miejsce miedzy oknami piętra zajmuje wielka płaskorzeźba św. Krzysztofa przenoszącego przez wodę nieproporcjonalnie małe Dzieciątko i podpierającego się całym drzewem z korzeniami zamiast kijem. Na pilastrach narożnych z prawej – Salome z głową św. Jana w ręku, z lewej – Judyta z głową Holofernesa na tarczy.
Okna mają w obramieniach na przemian popiersia męskie i kobiece, a w zwieńczeniach – stylizowane pyski zwierzęce wśród bogatych ornamentów liściastych.
Jeszcze bogatsza jest ornamentyka attyki. Jej mocno rozczłonkowany gzymsowy fryz ma m.in. w dolnym pasie przedstawienia figuralne na obrzeżach oraz występujące naprzemiennie z ornamentami medaliony o treści religijnej.
Kamienica pod św. Mikołajem, której budowę ukończono w 1615 r., ma podcieniowe przyziemie oddzielone gzymsem od piętra, a arkady zdobione ornamentem kwiatowym. Pomiędzy oknami – płaskorzeźba św. Mikołaja w zdobionej ramie.
Popiersia na pilastrach przeładowanych ornamentyką z maszkaronami i elementami roślinnymi to – obok Judyty na sąsiadującej kamienicy – św. Tomasz, a z lewej – św. Jakub (zwany Większym). Okna z potężnymi obramieniami, nad którymi zwisają też girlandy z fantastycznymi maszkaronami i splotami roślinnymi, mają po bokach głowy męskie i kobiece. Pod oknami bliźniaczymi – egzotyczne, a rozpowszechnione w dekoracjach średniowiecznych motywy walki gryfa z lwem oraz kozła z lisem.
Potężna, ciężka attyka jest nie mniej przeładowana. Pomiędzy pilastrami dolnej kondygnacji znaleźli się czterej ewangeliści, na skraju z lewej strony – św. Katarzyna, z prawej – satyr. Środkowy ornament pomiędzy ewangelistami to dziwne twory o rybich ciałach, ale z ludzkimi głowami – znak rodowy Przybyłów i data zakończenia budowy. Nagromadzeniem najrozmaitszych elementów zwraca także uwagę sam grzebień attyki.
Trzecia bardzo cenna renesansowa kamienica w Kazimierzu Dolnym znajduje się przy ul. Senatorskiej 13, ciągnącej się wzdłuż Grodarza ujętego w betonowe koryto. Nosi nazwę Celejowska, mieści oddział Muzeum Nadwiślańskiego. Kamienicę tę wzniósł ok. 1635 r. bogaty mieszczanin Bartłomiej Celej (mylną datę 1578 umieszczono przy wejściu do sieni w trakcie odbudowy obiektu po zniszczeniach I wojny światowej). Podczas renowacji zapoczątkowanej w 1974 r. natrafiono na przekazy ikonograficzne przedstawiające dawną dekorację kamienicy zniekształconą nieco podczas robót na początku lat 20. XX w., co pozwoliło wiernie odtworzyć wcześniejszy jej wygląd.
Kamienica Celejowska, zwana również Ulanowskich, którzy nabyli ją w 1737 r. i doprowadzili do porządku po ówczesnych zniszczeniach wojennych, zbliżona jest do kamienic Przybyłów w Rynku (układ, usytuowanie okien, boniowania itp.). Okna przyziemia są bogato przyozdobione. Wejście frontowe obramowuje okazały portal. Okna piętra mają otoczone girlandami główki cherubinów i fantazyjne ornamenty. Potężny ząbkowany gzyms, zdobiony wolimi oczkami, oddziela od części mieszkalnej potężną attykę o niezwykłych proporcjach, zajmującą blisko połowę wysokości domu.
Dolna jej część ma dekorację tylko architektoniczną, składającą się z ośmiu półkolistych nisz ze stylizowanymi muszlami u góry, oddzielonych od siebie bogato zdobionymi pilastrami o jońskich głowicach. Grzebień zaskakuje wprost obfitością dekoracji, tworzącej skomplikowane układy architektoniczno-rzeźbiarskie. Wśród postaci – naturalnej wielkości – umieszczonych w niszach w prawej skrajnej znajduje się św. Bartłomiej, patron zlecającego budowę. Nisze otoczone są z boków i od góry przez fantastyczne stwory: smoki, gryfy, jaszczury, bazyliszki. W sumie wystawna dekoracja jest wysokiej klasy.
Pod nr. 17 stoi kamienica, zwana Białą, pochodząca z 2. poł. XVII w., która jednak po kilkakrotnych zniszczeniach i przeróbkach zatraciła wiele cech stylowych. Jak wiadomo z przekazów, nawiązywała dekoracją do Celejowskiej.
Imię Krzysztof wywodzi się z jęz. greckiego i oznacza „niosący Chrystusa”. Ludowe podania przedstawiają św. Krzysztofa jako olbrzyma mierzącego 4 m i mającego niezwykłą siłę, dzięki której przenosił pielgrzymów przez rzekę. Na wsch. ikonach ukazywany jest jako rycerz o szakalej głowie, trzymający w jednej dłoni włócznię, a w drugiej tarczę albo krzyż. Na popularnych ilustracjach widzimy go z dzieckiem na barkach. Legendy właśnie mówią, że pewnego razu z ogromnym trudem pokonywał z dzieckiem rzekę, bo woda wzbierała i groziła utonięciem. Wtedy owo dziecko rzekło: Dźwigasz cały świat, gdyż ja jestem ten, któremu służysz, pomagając innym.
Uchodzi za patrona miast nad rzekami, mostów, żeglarzy, przewoźników i pielgrzymów, także kierowców, a więc podobnie jak św. Jan Nepomucen. Jest również patronem dobrej śmierci, co wiąże się z kolejnymi legendami na temat jego męczeństwa. Skazany na śmierć, wyszedł nietknięty z ognia, a żelazne krzesło, do którego go przywiązano – rozpadło się. Potem strzelało do niego z łuku 400 żołnierzy, a strzały zatrzymywały się w powietrzu.
Św. Mikołaj był biskupem Miry w dzisiejszej Turcji. Ur. ok. 280 r., zm. ok. 345 r. Jest jednym z najbardziej czczonych świętych prawosławnych, także świętym katolickim. Zachowało się o nim mało wiadomości. Podania mówią, że miał duży majątek, którym dzielił się z ubogimi, był miłosierny i pobożny. Zasłynął jako cudotwórca, opiekował się żeglarzami i uratował miasto od głodu. Dyskretnie zapewnił posag trzem ubogim pannom, które dzięki temu wyszły za mąż, uratował również młodzieńców niesłusznie skazanych na śmierć.
Z jego postacią wiąże się miły zwyczaj obdarowywania niespodzianymi prezentami, chociaż jest on również łączony ze św. Mikołajem jako postacią całkiem baśniową.
Do zamku w Kazimierzu Dolnym prowadzi od Rynku biegnąca wąwozem ul. Zamkowa. Zamek wzniesiony został w poł. XIV w. przez Kazimierza Wielkiego. Nieregularność jego rzutu wynika z przystosowania kształtu murów do konfiguracji wzgórza. Część mieszkalna znajdowała się od strony miasta, zaś od strony Wisły stała masywna, czworokątna wieża. Obszerny dziedziniec opasany był murem obronnym. Do bramy wjazdowej, usytuowanej od płn. wiódł most zawieszony nad głęboką fosą.
Z końcem XVI w. i w 2. poł. XVII w. prowadzili tu roboty architekci królewscy: Santi Gucci Fiorentino i Piotr Likiel. Mury otrzymały wówczas m.in. piękne renesansowe attyki. Zamek niszczony przez wojny i systematycznie odbudowywany, zaczął popadać w ruinę od 1712 r. po splądrowaniu przez Szwedów. Konserwowany w 20-leciu międzywojennym i po II wojnie światowej. Jako trwała ruina przeszedł w latach 1973–1975 odgruzowanie połączone ze szczegółowymi badaniami archeologicznymi i architektonicznymi. Przyniosły one wiele ciekawych znalezisk, m.in. odkrycie ocembrowania dawnej studni na dziedzińcu.
Powyżej zamku, na wyniosłym wzgórzu, wznosi się potężna wieża o średnicy ok. 10 m i wysokości 20 m. Mury mają w dolnej partii ok. 4 m grubości. Wejście znajduje się na wysokości ok. 6 m od ziemi. Wieża wykazuje pokrewieństwa z podobnymi obiektami XII-XIV-wiecznymi rozsianymi w regionie (Lublin, Stołpie pod Chełmem itp.). Nie zachowały się przekazy o najdawniejszej jej przeszłości. Przypuszcza się, iż stanowi pozostałość wcześniejszego przedkazimierzowego zamku, którego pozostałe konstrukcje były drewniane. Najpewniej zamek ten pełnił rolę strażnicy na szlaku handlowym, bronił przeprawy przez Wisłę i związany był z pobieraniem cła przewozowego od kupców. W wiekach późniejszych, wg tradycji, na wieży palono ogień, który ułatwiał nocą orientację płynącym Wisłą galarom handlowym. Na szczyt prowadzą schody. trud wspinaczki warto podjąć dla ciekawego widoku na okolicę.
Podanie mówi, że w podziemiach wieży był więziony i zginął legendarny Maćko Borkowic, przywódca buntów przeciwko królowi. Oto zapis z 1865 r. w „Tygodniku Ilustrowanym”, dokonany przez F.M. Sobieszczańskiego: „Mury tej strażnicy, zapuszczając się głęboko w ziemię, otaczają loch, do którego główniejszych spuszczają złoczyńców. W tym lochu, wedle podania, Maciej Borkowic, wojewoda poznański, za publiczne rozboje i nadużycie królewskiego zaufania, na głodnąśmierć za panowania Kaźmirza Wielkiego skazany, z wiązką tylko siana zamknięty, dziesięciodniową męką zbrodnie swoje przypłacił. Wszakże niektórzy historycy utrzymują, że zdarzenie to stać się miało w olsztyńskim zamku”.
Przypomnijmy, że chodzi nie o Olsztyn na Warmii i Mazurach, ale ten na szlaku Orlich Gniazd. W 1873 r. Jan Matejko namalował obraz pt. Maćko Borkowic, na którym przedstawia wykonawców wyroku królewskiego i wojewodę nad otwartym lochem.
Kościół farny w Kazimierzu Dolnym św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja, znajdujący się na zamknięciu wschodniej części Rynku, jest jedną z najbardziej znanych budowli sakralnych w Polsce. Powstał w poł. XIV w., a fundację przypisuje się Kazimierzowi Wielkiemu. Świątynia zachowała zasadniczy zrąb XIV-wiecznych gotyckich murów. Odbudowana po pożarze zyskała piękny renesansowy kształt.
Świątynia spłonęła podczas wielkiego pożaru miasta w 1561 r., a nową szatę otrzymała w l. 1586–1613. Kończono roboty pod kierunkiem wybitnego muratora włoskiego pochodzenia Jakuba Balina. Długi okres, jaki minął od pożaru do początków odbudowy oraz powolność w jej realizacji tłumaczą trwające wówczas walki religijne związane z reformacją.
Mury fary uległy podwyższeniu i otrzymały u góry bogato profilowany gzyms, zaś nad gotyckimi skarpami zdobione głowice. Ściany wnętrza zostały rozczłonkowane pilastrami, w całości pokrywającymi belkowanie.
Nad nawą znajduje się sklepienie kolebkowe z lunetami. Zdobi je sztukateria listwowa o prostych, ale zróżnicowanych wzorach geometrycznych, tworzących całość bardzo harmonijną. Inne wzory w nawie i prezbiterium wskazują, że ich przebudowy dokonywano w różnym czasie.
Dekoracja skoncentrowana na sklepieniu, podobnie jak równie bogate wyposażenie rzeźbiarskie, niewielki rozmiar całej budowli, węższe od nawy prezbiterium o półkolistym zakończeniu, kaplice dobudowane do nawy, strome dachy, tynkowane ściany itp. należą do charakterystycznych cech tzw. renesansu lubelskiego. Renesansowa architektura nabrała w regionie lubelskim cech swoistych, dostosowana została do lokalnych potrzeb i gustów artystycznych, łącząc elementy renesansowe i manierystyczne z tradycją gotycką.
Przepych dekoracyjny zwraca uwagę również w kaplicach. Pierwsza kaplica północna powstała w 1615 r. z fundacji bratanicy najwybitniejszego polskiego poety renesansowego Jana Kochanowskiego – Elżbiety, która wyszła za mąż za właściciela m.in. niedalekiej wioski Wierzchoniów – Mikołaja Borkowskiego. Do kaplicy prowadzą dwa arkadowe przejścia. Kolebkowe sklepienie zdobią dekoracje sztukateryjne.
Sąsiadującą kaplicę, zwaną Królewską lub Różańcową, wystawiono w 1 poł. XVII w. z fundacji bogatego mieszczanina Marka Radzika i jego żony. Ma ona charakter barokowy. Rzeźbiarskie obramienia wejścia cechuje właściwy temu stylowi przepych. Prostokątne wnętrze nakrywa kopuła zwieńczona latarnią z kolumienek toskańskich i wsparta na ośmiu kolumnach.
Kaplica płd. nosi imię Górskich od nazwiska fundatora, bogatego mieszczanina Wawrzyńca Górskiego, który wystawił ją w l. 1625–1629. Prowadzą do niej od nawy dwa arkadowe, z przepychem dekorowane wejścia. Nakryta jest kopułą z latarnią i bogatą siatką późnorenesansowych dekoracji. Równie okazała jak wewnątrz jest także zewnętrzna dekoracja kaplicy (obramienia okien, pilastry, oryginalne belkowanie itp.).
Wyposażenie fary ma, niemal w całości, wysokie walory zabytkowe. Organy kazimierskie są najstarszym w Polsce tego typu instrumentem zachowanym w całości. Obok oliwskich, fromborskich, leżajskich i jędrzejowskich cieszą się sławą wśród znawców na całym świecie. Prospekt organowy został wyrzeźbiony w drewnie modrzewiowym, jest inspirowany sztuką flamandzką, a uchodzi za dzieło twórców gdańskich lub toruńskich. Same organy zachowały pierwotny mechanizm. Początkowo były 40-głosowe, a po przebudowie ok. 1860 r. zachowano 35 głosów. Gruntowny remont przeszły w l. 1972–1973. Mają ponad 1400 piszczałek i kilka klawiatur. Odznaczają się wspaniałym dźwiękiem, wielce cenionym przez koneserów. Organizowane latem koncerty przyciągają wielu słuchaczy.
W nawie zasługują na uwagę dwa późnorenesansowe ołtarze boczne z pocz. XVII w. z osłonami z XVIII-wiecznych kurdybanów (skóra z wytłaczanymi ornamentami). Drewniana ambona z 1615 r. dekorowana jest wykładziną z rozmaitego drzewa i późniejszymi elementami rokokowymi. Rokokowe są również konfesjonały. Kamienna chrzcielnica nosi datę 1587. W kaplicy Górskich ciekawe są m.in. renesansowe stalle oraz ołtarz z 2. poł. XVII w.
Dawny cmentarz, w tle widoczny kazimierski zamek
Za kościołem, na dawnym cmentarzu, znajduje się mogiła powstańców 1863 r.
Na południowym skraju Kazimierza Dolnego, obok wzgórza zwanego Albrechtówką, rozciąga się nad Wisłą wielki kamieniołom o pionowej ścianie wysokości ok. 35 m i długości ok. 500 m. Jest on doskonale widoczny zarówno z lewego, jak i prawego brzegu Wisły, przez co ma bardzo duże znaczenie krajobrazowe. Od kilku lat trwają dyskusje nad sposobem jego zagospodarowania, ale jak dotąd bez jednoznacznego rezultatu.
Kazimierski kamieniołom należy do największych nad Wisłą
Kamieniołom kazimierski dostarczał tzw. zwięzłej i porowatej opoki, skały wapiennej okresu kredowego. Z materiału tego powstała większa część zabudowy miasteczka. Natrafia się tu na liczne skamieliny zwierząt. Eksploatację kamieniołomu zakończono ponad 35 lat temu, aby nie zniekształcać krajobrazu otaczającego Kazimierz.
Od pn.-wsch. wyrobisko kończy się wąwozem o nazwie Granicznik, od którego odchodzi wąwóz Zimny Dół. Z drugiej strony kamieniołomu przebiega głębocznica łącząca się z drogą do Męćmierza i przylegającym do niej wzgórzem Albrechtówka. Górą kamieniołomu prowadzi ścieżka, z której ciekawy widok na Wisłę.
Historia kazimierskich kamieniołomów sięga XIV w., kiedy to pozyskiwano twardy kamień na budowę zamku. Tereny wzdłuż Wisły w kier. południowym nazywano Przedmieściem Górnym lub Janowieckim. W XVII w. źródła podają, że kamień pozyskiwano z Gór Miejskich. W dokumentach z pocz. XIX w. znajdujemy już jednoznaczny zapis, że góra do łamania kamienia z piecem wapiennym ciągnie się od Zimnego Dołu do granicy Mięćmierskiej.
Kamieniołom w Kazimierzu od kilkunastu lat wyraźnie zarasta. Teren po wyrobisku wykorzystują miłośnicy motocrossu i jazdy samochodami terenowymi. Trwają dyskusje, jak docelowo zagospodarować miejsce. Nie został zaakceptowany projekt budowy tu ośrodka spa z basenami – uznano, że inwestycja taka zbyt ingerowałaby w okolicę. W 2015 r. rozstrzygnięto konkurs architektoniczny, który wygrała Pracownia Architektoniczna „Marka” z Puław, do tej pory nie podjęto jednak żadnych robót budowlanych.
– Dużym atutem tej pracy jest przepięknie domknięta kompozycja poprzez budynek z zielonym dachem, którego fasada jest otwarta na kamieniołom – mówiła Romana Rupiewicz, przewodnicząca sądu konkursowego. – Przed budynkiem jest plac, na którym będą mogły odbywać się jarmarki, koncerty, targi i inne imprezy. W ten sposób będzie można odciążyć Rynek.
Na wysokości kamieniołomu znajduje się przeprawa promowa pomiędzy Kazimierzem Dolnym a Janowcem. Prom Genderland kursuje w sezonie turystycznym. Zorganizowany parkin znajduje się przy domu noclegowym i restauracji Spichlerz, ul. Krakowska 61. W pobliżu kamieniołomy można zostawić pojazd, ale nie ma do tego celu wyznaczonych miejsc.
Zdecydowanie wart przeczytania jest artykuł Grażyny Michalskiej i Jana Niedźwiedzia pt. „Kamieniołom kazimierski – ochrona krajobrazu kulturowego”, dostępny pod adresem: http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.baztech-article-BPL2-0019-0008
Autorzy omawiają w nim historię kamieniołomu sięgającą XIV w. oraz jego walory krajobrazowe i geologiczne, z naciskiem na konieczność i sposoby ochrony uwzględniającej tutejszy krajobraz kulturowy.