Top 10 – miejsca kultu

Sanktuarium Matki Boskiej Krasnobrodzkiej Szafarki Łask – Pocieszycielki Zamojszczyzny

Piotrawin – sanktuarium św. Stanisława Biskupa

Hrubieszów – Matka Boska Sokalska

Wąwolnica – Matka Boska Kębelska

Jabłeczna – monaster św. Onufrego

Radecznica – schody do św. Antoniego

Kodeń – sanktuarium z renesansowym sklepieniem

Pratulin – Sanktuarium Błogosławionych Męczenników Podlaskich

Janów Lubelski – Matki Boskiej Różańcowej Łaskawej

Lublin – Matki Bożej Płaczącej

Kazimierz Dolny – sanktuarium MB Kazimierskiej

 

Piotrawin – gotycki kościół, prawda pomieszana z legendą

Top 10 – zabytkowe kościoły

Piotrawin ulokował się malowniczo na krańcu wysokiego brzegu Wisły. Opada on stromą, 40-metrową ścianą w stronę dna doliny rzeki. Wieś należy do najstarszych na tym terenie. Pierwsza pisana o niej wzmianka pochodzi z 1252 r., zaś zapis o parafii – z 1326 r., a tradycja mówi o istnieniu świątyni już w XI w. Obecny gotycki kościół jest skromny architektonicznie, jednak wraz ze swym najbliższym otoczeniem emanuje atmosferą przeszłości i religijności.

Ukształtował się tu jeden z głównych ośrodków kultu biskupa Stanisława Szczepanowskiego, pierwszego polskiego świętego. Ze wsią wiąże się legenda o wskrzeszeniu przezeń zmarłego, by świadczył on przed królem w sporze majątkowym o własność Piotrawina. Ludowa etymologia wiąże nazwę miejscowości właśnie z tym sporem. Ponieważ Piotr Strzemieńczyk, sprzedając wieś biskupowi, zaniedbał sprawy własnościowe, mówi się przeto, że była to „Piotra wina”.

piotrawin
Widok od strony ulicy na gotycką świątynię

Gotycki kościół z czerwonej cegły pw. św. Tomasza Apostoła i św. Stanisława Biskupa i Męczennika został wzniesiony w l. 1440–1441. Jest to jednonawowa budowla, niewielka kubaturowo. Wyróżnia ją zachowanie bez zmian oryginalnej bryły (poza dobudową kruchty i zakrystii w 1869 r.) i układu wnętrza ze sklepieniami krzyżowo-żebrowymi. Budowla była kilkakrotnie remontowana, m.in. po uszkodzeniach I i II wojny światowej, a ostatnio dzięki dofinansowaniu uzyskanemu z Unii Europejskiej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wnętrze zabytkowego kościoła

Wystrój wnętrza jest niejednolity. Na ścianie płn. nawy umieszczono kamienną tablicę erekcyjną z 1440 r. Są na niej postacie św. Stanisława Biskupa, Zbigniewa Oleśnickiego jako fundatora, Matki Boskiej oraz św. Tomasza. Obok tablicy obraz Sąd Bolesława Śmiałego nad biskupem z datą 1601, na którym zwraca m.in. uwagę widok zamku w położonym na drugim brzegu rzeki Solcu nad Wisłą. Ołtarz główny późnorenesansowy z obrazem św. Stanisława Biskupa wskrzeszającego Piotrawina z  1. poł. XVII w. Ołtarze boczne z końca XVIII lub pocz. XIX w. W lewym bocznym ołtarzu znajduje się kopia obrazu namalowanego przez Wojciecha Gersona w 1893 r., przedstawiającego św. Tomasza Apostoła – oryginał spłonął w 1961 r. Ławki w nawie gotyckie, konfesjonały barokowe, chrzcielnica rokokowa. Na chórze 8-głosowe organy z 1973 r.

Zabytkowa kaplica
Zabytkowa kaplica

Zbigniew Oleśnicki ufundował również gotycką kaplicę w miejscu uznanym za grób Piotra Strzemieńczyka. Znacznie przebudowana w 1798 r., mocno zniszczona podczas ostatniej wojny i odrestaurowana, odnowiona ostatnio. Do kaplicy od płd. przylegają groby z XII–XIV w., zaś od zach. – z poł. XV w.

Kapitele jońskie maiły służyć do budowy o dużej świątyni
Kapitele jońskie maiły służyć do budowy o dużej świątyni

Murowana dzwonnica pochodzi z 1791 r. Kilkakrotnie remontowana, odbudowana po zniszczeniach wojennych w 1945 r., dzwony stalowe z 1956 r. Ogrodzenie cmentarza kościelnego z bramą i bramkami wykonano w 1902 r. Przy ogrodzeniu od strony Wisły – kamienne kapitele jońskie. Sprowadzono je do Piotrawina w l. 1770–1772. W XVIII w. we wsi, jako uczęszczanym miejscu pielgrzymkowym, zamierzano wystawić wielką bazylikę św. Stanisława, którą projektował Jan Ferdynand Nax (m.in. kierował przebudowami pałaców w Opolu Lubelskim i Nałęczowie), późniejszy architekt królewski. Przedsięwzięciu patronował biskup krakowski Kajetan Sołtyk. Na sejmie w 1767 r. sprzeciwił się on ambasadorowi rosyjskiemu księciu Mikołajowi Repninowi, za co został wywieziony do Kaługi. Biskup powrócił z zesłania dopiero po 5 latach w stanie obłąkania umysłowego, zmarł w 1788 r. W związku z rozbiorami Polski zamiar wzniesienia bazyliki został zarzucony.

Pomnik
Pomnik św. Stanisława z Piotrawinem ustawiony przy kościele

W budynku murowanej plebanii z 1904 r. urządzono Muzeum św. Stanisława Biskupa. Zgromadzono m.in. 55 obrazów wotywnych z 1. poł. XVII w., malowanych przez Marcina Baszkowskiego, które tworzą cykl obrazujący cuda św. Stanisława, tzw. kapę św. Stanisława z l. 1608–1616, obraz Chrystus na krzyżu przypisywany Michałowi Elwiro Andriollemu, przedmioty liturgiczne, rzeźby i obrazy.

Zabytkowy dwór w Piotawinie - widok od strony Wisły
Zabytkowy dwór w Piotawinie – widok od strony Wisły (źródło: http://www.ekomuzeumlubelszczyzny.pl/)

Za ogrodzeniem kościelnym w stronę zach. stoi murowany dwór z 1. poł. XIX w., przebudowany na pensjonat.

Obok kościoła – kapliczka z figurą Matki Bożej z 1880 r., natomiast na wzgórku przed kościołem po przeciwległej stronie drogi – kapliczka murowana z dużą figurą św. Jana Nepomucena z XVIII/XIX w.

Na płd. od Piotrawina zaczyna się jeden z najbardziej malowniczych odcinków przełomu Wisły. Jego rozmaitość w całej okazałości można m.in. obserwować z drogi, która na odcinku ok. 20 km aż do Basonii i Popowa biegnie zboczem stromej doliny rzecznej, na wielu odcinkach blisko jej krawędzi. Jednocześnie krawędź Wzniesień Urzędowskich w strefie sąsiadującej z Małopolskim Przełomem Wisły osiąga tu najwyższą wysokość 172 m n.p.m. Co rusz otwierają się rozległe widoki na rzekę i nieco niższy od prawego, ale także stromy lewy brzeg Wisły i ukryte w zieleni miejscowości. Bardzo ciekawym miejscem jest nieczynny kamieniołom w Kaliszanach (zobacz: Nadwiślański kamieniołom w Kaliszanach)

Warto wiedzieć więcej:

Nieprzeciętna aura kościoła w Piotrawinie jest jeszcze mocniej odczuwana, gdy doda się do niej historyczne zapisy z czasów średniowiecza, w których fakty mieszają się z legendami.

Gall Anonim, piszący kronikę w l. 1112–1116, a więc bliskich czasom biskupa Stanisława Sczepanowskiego (poniósł on śmierć w 1079 r.), zanotował: „Jak zaś król Bolesław został z Polski wyrzucony, długo byłoby opowiadać. Lecz to wolno powiedzieć, że nie powinien pomazaniec na pomazańca jakiegokolwiek grzechu cieleśnie mścić. Tym sobie wielce zaszkodził, że do grzechu grzech dodał; że za bunt skazał biskupa na obcięcie członków. Ani więc biskupa – buntownika nie uniewinniamy, ani króla mszczącego się tak szpetnie nie zalecamy”.

Należy wiedzieć, że w owych czasach każdy biskup musiał składać królowi przysięgę na wierność i tylko wtedy mógł otrzymać inwestyturę, czyli wejść w posiadanie nadanych dóbr. Biskup krakowski Stanisław tymczasem nie tylko krytykował króla, ale rzucił na niego klątwę, a więc wyłączył władcę ze społeczności kościelnej i zwolnił poddanych od obowiązku okazywania mu posłuszeństwa.

Do kanonizacji św. Stanisława doszło w 1253 r., a więc niemal w dwa wieki po jego śmierci. Męczeństwo św. Stanisława obrastało w legendę. Wincenty Kadłubek w swojej Kronice polskiej podaje m.in., że od posiekanych szczątków biskupa biła cudowna jasność, pojawiły się orły, które strzegły ich przed sępami, a gdy szczątki złożono – zrosły się bez śladu ran.

Jak uznaje wielu historyków, w tym i Paweł Jasienica w Polsce Piastów, biskup spiskował przeciw silnej władzy królewskiej. Właśnie bliskie związki z kołami opozycji możnowładczej ściągnęły nań zarzut zdrady i karę, jaką przewidywało prawo za złamanie obowiązku wierności królowi.

Zdaniem żyjącego na przeł. XIIXIII w. biskupa Wincentego Kadłubka główny powód zatargu wiązał się z bardzo długimi okresami nieobecności w kraju Bolesława, uznawanego za jednego z najbardziej utalentowanych władców z rodu Piastów. Istotnie jego polityka (zmierzał do powstrzymania niemieckiej ekspansji i umocnienia polskiego państwa przez starania, by na tronie Rusi i Węgier zasiadali przyjaźni mu władcy) wymagała częstych wypraw wojennych. Według zapisów Kadłubka podczas długiej wyprawy króla do Kijowa w 1077 r. w kraju szerzył się bandytyzm. Rycerze prosili go o powrót do kraju w trosce o los swoich rodzin. Bolesław jednak nie zrealizował jeszcze swoich celów i nie przystał na to, więc rycerze zaczęli go potajemnie opuszczać. Po powrocie z Rusi król – jak wywodzi kronikarz – zaczął krwawo mścić się na zbiegach, jak również żonach rycerzy, które zdradzały mężów podczas pobytu na wyprawie, w tym zabijać dzieci „zrodzone w grzechu” i przystawiać do piersi ich matkom wilki lub psy. Biskup Stanisław miał wystąpić w obronie kobiet. Upomniał króla, a gdy ten nie zareagował – rzucił na niego klątwę. Bolesław wtedy w gniewie zabił biskupa, a swojej drużynie nakazał poćwiartować jego ciało. To właśnie, według podań, zrodziło bunt możnowładców, a król uszedł wówczas na Węgry. Resztę życia spędził jako mnich w klasztorze w Ossiach w Karyntii, gdzie zmarł w 1081 r. lub rok później. Tradycja mówi także, że jego ciało przeniesiono w 1086 r. do opactwa w Tyńcu.

Opowieść o czynach i męczeńskiej śmierci św. Stanisława znalazła się w Złotej legendzie, czyli zbiorze opowieści o chrześcijańskich świętych, jaki w 2. poł. XIII w. przygotował włoski zakonnik Jakub de Voragine. Przyczyniło się to do umocnienia kultu św. Stanisława, gdyż zbiór cieszył się w późnym średniowieczu wielką popularnością, wyrażając charakterystyczną dla epoki głęboką religijność, cześć dla męczenników, wiarę w cuda dokonywane przez świętych, zainteresowanie niezwykłymi zdarzeniami. Ze Złotej legendy czerpali m.in. natchnienie artyści malujący wizerunki świętych.

Natomiast najmniejsza nawet aluzja nie wskazuje, by Kadłubek, a tym bardziej Jakub de Voragine, znali legendę o wskrzeszeniu Piotrawina, pochodzącego z pobliskiego Janiszowa. W bardzo szczegółowej i obszernej wersji przytacza ją w swojej XV-wiecznej kronice Jan Długosz, który lubował się w opisach niezwykłości.

Najpierw przedstawia główny powód sporu biskupa z królem: „Biskup krakowski Stanisław, oburzony na cudzo­łóstwo i haniebne porwanie przez króla Bolesława [Śmiałego]  Krystyny, żony rycerza Mścisława, karcił i napominał króla po ojcowsku. A kiedy król lekceważył zbawien­ne napomnienia, biskup postanowił go ukarać surową klątwą. Wtedy król Bolesław, uniesiony gwałtownym gniewem, obrzucił biskupa stekiem obelg i hańbią­cych słów. Nie poprzestając na nich umyślił wyrządzać biskupowi rozmaite krzywdy i przykrości. […]

Zakupił św. Stanisław za pewną sumę pieniędzy, dla zwiększenia posiadłości swego biskupstwa krakowskie­ go, wieś w swojej diecezji zwaną Piotrawin, położoną nad Wisłą w ziemi lubelskiej, u Piotra zwanego za ży­cia Piotrkiem, szlachetnie urodzonego rycerza. Do tej sprzedaży obie strony, sprzedająca i kupująca, sprowa­dziły braci, krewnych i wielu świadków, by akt sprzeda­ży był tym pewniejszy. Piotr – po dokonaniu sprzedaży i otrzymaniu pełnej kwoty od świątobliwego biskupa, na trzy lata przed wypadkami, które zamierzamy tu opo­wiedzieć, gdy już biskup Stanisław dzierżył spokojnie znaczną część wsi Piotrawin – zmarł i został pochowa­ny w kościele parafialnym św. Tomasza Apostoła w wy­mienionej wsi Piotrawin”.

Wtedy na polecenie króla, jak chce Długosz, potomkowie Piotra zaczęli twierdzić, że biskup zagarnął ich posiadłość. Odbywał się właśnie sąd królewski – zacytujmy Długosza – „sąd, [zwołany] zresztą nie tylko z powodu sprawy  dotyczącej biskupa, ale ziemski i generalny, który Polacy nazywają wiecem albo niewłaściwie wielkimi rokami, odbywał się na łąkach położonych między Solcem a Piotrawinem na bagnistych nizinach, porośniętych lasami”. Świadkowie aktu sprzedaży, obawiając się władcy – jak twierdzi Długosz – nie mieli odwagi świadczyć przed sądem. Groziło wydanie wyroku niekorzystnego dla biskupa. I wtedy właśnie ten zapowiedział, że przedstawi przed sądem królewskim głównego sprzedawcę, czyli samego Piotra.

Jak dalej pisze Długosz, biskup „ sam trwał bez przerwy dnie i no­ce w kaplicy kościelnej wśród łez i płaczu. Czwartego  dnia o świcie wszedłszy do kaplicy każe otworzyć grób zmarłego rycerza Piotra, usunąć z niego piasek i w obec­ności kleru i tłumu odsłonić trupa psującego się już od trzech lat. Z twarzą zalaną łzami upada najpierw w po­korze na kolana […]”. Potem, wśród błagalnych modlitw, prosi Boga, by przywołał Piotra z martwych. „Na ten głos wstał natychmiast rycerz Piotr i dał pierwszy u nas dowód i świadectwo świętości i cnót Stanisława. Mąż Boży podał mu rękę i ku zdziwieniu całego tłumu, który głosem wielkim chwalił miłosierdzie Boże, wyprowadził z grobu i zapro­wadziwszy do króla polskiego Bolesława, który przeby­wał na rozpoczętej rozprawie sądowej […]. Król Bolesław i całe zgromadzenie baronów i ryce­rzy zdumiało się, ale niemal potraciło zmysły wobec tak niezwykłego cudu i nie miało odwagi ani nic powie­dzieć, ani o nic pytać”.

Wyrok królewski potwierdzony „ niebieskim, nie ziemskim świadectwem” mógł być tylko jeden, zatem biskup „przejął spokojnie na wła­sność posiadłość”. Piotr natomiast, pytany, czy życzy sobie, aby mu przedłużyć życie, odpowiedział, że chce wracać do grobu…

Przedmiot sporu majątkowego, jak widać, był dość błahy, natomiast liczyło się danie świadectwa prawdzie i sprawiedliwości.

Z czasem legenda piotrawińska obrastała w nowe wątki. W  „Tygodniku Ilustrowanyym” z  1869 r. (t. IV, nr 97 z 6 listopada) czytamy:  „Wchodząc do Piotrawina, tuż  przy kościele spostrzegamy ka­plicę. Wznosi się ona na grobie Piotra, wskrzeszonego przez święte­go biskupa. Pomiędzy kaplicą a ple­banią niezwykłego kształtu lipa roz­wija swe konary. Podanie mówi, że św. Stanisław własną ręką tu ją po­sadził. Na lewym wreszcie brzegu Wisły, obok mia­steczka Solca, stoi kościółek tegoż świętego. Data cudu wskrzeszenia Piotrowina oznaczona jest na rok 1074 […]. Wedle legendy św. Stanisław wskrzeszonego Piotra pro­wadził przed króla, który wtedy zasiadał na sądach przed miasteczkiem Solec odbywających się. Dziś Piotrawin od tego miejsca oddziela cała szerokość koryta Wisły; w owych czasach kierunek jej biegu był widać inny, tu zaś sięgała wąska odnoga, a i ta, mówi legenda, wyschła, gdy św. Stanisław przez nią przechodził. Miejscowe po­dania twierdzą, że śladu drogi, którą szedł biskup z towarzyszącym mu Piotrem, licznym orszakiem duchowień­stwa i tłumem zdziwionego ludu, nie potrafiły zatrzeć nawet nurty rzeki i w dowód czego pokazują tu, przy zupełnie spokojnym stanie powietrza, jakoby bruzdę na wodzie przechodzącą przez całą szerokość Wisły”. Inna wersja powiada, że owa ścieżka przez Wisłę pokazuje się pod Solcem jedynie w rocznicę wskrzeszenia Piotrawina.

Natomiast Oskar Kolberg utrwalił w swoim dziele legendę o cudownej lipie:  „ Przy kościele piotrawińskim stoi także po dziś dzień  cudowna lipa z kędzierzawą koroną, bo korzeniami do gó­ry wsadzona, wiecznie zielona, zimą i latem. Jest to laska św. Stanisława (według innych była to gałązka lipowa), którą tutaj w ziemię zatknął i rosnąć jej kazał”. Lipę tę pokazywano na wielu ilustracjach w XIX-wiecznych czasopismach, w tym w „Tygodniku Ilustrowanym”. Reprodukcja znalazła się również w „Wędrowcu” (nr 25 z 1896 r.), a Władysław Karoli, autor tekstu o Piotrawinie w tymże numerze, podaje kolejną wersję legendy; otóż lubił pod lipą siadywać św. Stanisław, bo rosła blisko grobu Piotra Strzemieńczyka. Po decyzji o otwarciu grobu wykopana została i lipa, a potem odwrotnie wrosła w ziemię, czyli „do góry nogami”.

Najnowsza wersja legendy pochodzi z pocz. XVIII w. Jak pisze Wacław Świątkowski (Lubelskie, Warszawa 1928, cz. I): „Nie tak dawnymi czasy, bo za pa­nowania Augusta II, stał się pod Piotrawinem nowy cud za sprawą te­go świętego. Stawiano most na Wiśle pod Solcem i król sam wraz z kilku jenerałami saskiemi był przytomny [dawniej w znaczeniu – obecny] jed­ nego dnia robocie, gdy wtem spostrzeżono na rzece tonącego Żyda, którego ratować nikt nie miał ochoty. Właśnie wtedy obecni tamże Teodor Potocki – biskup warmiński i Kazimierz Łubieński – biskup chełmski, tłumaczyli Sasom cud św. Stanisława o prze­prowadzeniu przez Wisłę Piotra; rzekł więc jeden z nich: „No kiedy tak, to niechże teraz tego Żyda wyratuje.” Biskupi uklękli i poczęli się serdecznie modlić: patrzą, aż tu wydobywa się na wierzch najprzód jarmułka, a na­stępnie cały Żyd na brzeg wypływa, a obsypany zewsząd pytaniami, opowiada pokazując na biskupów pontyficaliter [uroczyście] ubranych, że właśnie taki [jak oni]  ratował go w potrzebie”. Legenda ta znana jest również w kilku modyfikacjach.

Postać biskupa i jego dokonania należą do często podejmowanych w li­teraturze pięknej, np. w utworach M. Sępa-Szarzyńskiego, S. Szymonowica, J.U. Niemcewicza. J. Słowacki pisał o konflikcie króla i biskupa w Królu Duchu, S. Wyspiański w rapsodzie i dramacie Bolesław Śmiały oraz w drama­cie Skałka, M. Dąbrowska w utworze Stanisław i Bogumił, a K. Bunsch zainteresował się własnością Piotrawina w dwuczęściowej powieści Śladem pradziada (cz. I Imiennik, cz. II Miecz i pastorał). W Imienniku krakowski scholastyk Niemiec Wolmar namawia Stanisława ze Szczepanowa, kanonika wówczas, do kupna Piotrawina. Wieś stanowiła bowiem ważny punkt przeprawowy przez Wisłę na trakcie z Rusi i przynosiła spore dochody. Piotr Leliwita nie chciał sprzedać majętności, ale i tak stała się własnością Stanisława, bo wyłudził ją od pijanego Piotrka za 40 grzywien. Tak stwierdził Dzierżykraj, krewniak tego ostatniego. Część powieści zatytułowana Miecz i pastorał mówi o procesie wytoczonym Stanisławowi – już biskupowi – przez braci i krewnych Piotra. Pisarz przedstawia długi post i modły biskupa z prośbą o cud i wskrzeszenie Piotra oraz jednoczesne działania Wolmara, który w grobie zmarłego – aby zrealizować „cud” – umieścił chorego na trąd. Po odwaleniu kamienia z grobowca ukazała się głowa chorego, a głos udający mowę Piotra zaskrzeczał: „Przedałem”. Widzów ogarnęła panika. Uciekli skacząc przez groby i łamiąc opłotki cmentarza. Nawet i Bolesław uciekł przerażony, choć od najmłodszych lat nikt strachu u niego nie widział”. Rozprawa jednak została wznowiona i zgłosił się świadek, który oświadczył, że ziemia w Piotrawinie nie jest własnością rodową Leliwitów, ale została im nadana za zasługi przez księcia Kazimierza i bez książęcej zgody nie wolno jej sprzedać. Bolesławowy werdykt mógł być więc tylko jeden: „Piotrawin jest mój i temu go nadam, komu moja wola i łaska. Biskup z włości ma ustąpić, a włodarza komes zawichojski wyznaczy”.

Jan Długosz zapisał także, że Zbigniew Oleśnicki wzniósł drewniany kościół w miejscu, gdzie Bolesław Śmiały, wg tradycji, odbywał sąd nad biskupem Stanisławem. Znajdował się on naprzeciw Piotrawina na prawym brzegu Wisły na rozległej rzecznej kępie. Być może tam, gdzie jest dziś niewielki murowany kościół pw. św. Stanisława, który mógł powstać na miejscu drewnianej świątyni.

Piotrawin stanowił w średniowieczu ważny punkt na szlaku wiślanej drogi wodnej oraz dróg lądowych. Funkcjonowały przeprawy przez Wisłę do Solca – ważnego ośrodka handlu i składu soli, oraz komora celna, ustanowiona najpóźniej w XII w., z której dochody książę Henryk sandomierski nadał klasztorowi w Sieciechowie. Istnienie przeprawy wiślanej potwierdza zezwolenie Bolesława Wstydliwego z 1259 r. dla bożogrobców miechowskich, ówczesnych właścicieli Solca, na zorganizowanie karczmy na błoniu naprzeciw Piotrawina. O trwaniu handlu solą także w późniejszym czasie świadczy odkrycie budynku z podpiwniczeniem z XVIXVII w., który mógł pełnić rolę magazynu solnego. W 1674 r. odnotowano komorę celną, a dwa lata później – funkcję pisarza solnego. W XVIII w. skład soli istniał w Kamieniu, gdzie wówczas przesunęła się przeprawa przez Wisłę i wraz z nią ośrodek gospodarczy.

Parafia musiała być rozległa i zasobna, skoro z pocz. XVII w. proboszcz miał do pomocy dwu wikariuszy, powstała szkoła parafialna, istniała biblioteka i funkcjonował szpital dla ubogich.

Nazwa wsi co jakiś czas pojawia się  w różnych okolicznościach. Tak np. w 1671 r. z przeprawy między Solcem i Piotrawinem korzystał słynny fryzyjski podróżnik Ulryk Werdum. Podczas wojny północnej stanął w okolicy z wojskami król August II Mocny i w marcu 1704 r. zdecydował, by pod Piotrawinem zbudować most łyżwowy na Wiśle. Sam król August kwaterował wtedy we dworze w Piotrawinie, świtę rozlokowano natomiast po stodołach i stajniach.

Most taki na łodziach, o jakim pierwszą w Polsce wiadomość mamy z 1410 r. (o podobnym w Warszawie napisał fraszkę Jan Kochanowski w 1573 r.), miał tę wielką zaletę, że podnosił się i opadał wraz ze zmianami poziomu wody rzecznej. Król nakazał też przyczółek mostowy na przeciwnym brzegu obsadzić wojskiem i działami, by zagwarantować konstrukcji bezpieczeństwo oraz pewność swobodnego przemieszczania się wojsk z brzegu na brzeg. Było to ważne, bo pod przyczółek po wielekroć zakradali się Szwedzi z myślą o jego opanowaniu. Własny obóz mieli niedaleko – urządzili go na lewym brzegu Wisły naprzeciw Józefowa.

W nocy z 10 na 11 kwietnia 1704 r. doszło do wypadku, który opisuje w Pamiętnikach Krzysztof  Zawisza, wojewoda miński i zwolennik Szwedów: „Cudowny jakiś ogień razem stodoły opanował tak, iż niepodobna była rzecz ratować się samym, nie tylko rzeczy bronić. Zgorzało kawalerów i rozmaitych osób 32, Bencdorf, marszałek dworu […]. Koni, rumaków królewskich, zgorzało 26. Bagaże z pieniędzmi, srebrem i rozmaitym sprzętem tak królewskie, jak asystencji jego”. Pomimo pożaru król nie opuścił Piotrawina i przebywał w nim do ostatnich dni kwietnia.

Główne trasy przemarszów wojsk przeprawiających się przez Wisłę wiodły do Puław albo do Kazimierza, ale niekiedy wykorzystywany był również Piotrawin. Na przykład w październiku 1706 r. połączone siły polsko-litewskie, saskie i rosyjskie spotkały się i miały dostać się na drugi brzeg Wisły, ale w końcu dowództwo skierowało je na płn. i zarządziło przeprawę przez rzekę między Kazimierzem i Puławami.

Po tym, jak pod Połtawą w lipcu 1709 r. wojska rosyjskie, dowodzone przez Piotra I, zadały decydującą klęskę armii szwedzkiej, car przyjechał do Piotrawina. Tutaj hetman Adam Mikołaj Sieniawski prezentował mu wojska polskie, a jedną z głównych części pokazu była budowa mostu na szkutach.

W 1787 r., podczas znanej podróży z Warszawy do Kaniowa na Ukrainie, odwiedził wieś król Stanisław August Poniatowski. Pod Solcem przeprawił się on promem przez Wisłę i obejrzał kościół oraz kaplicę.

Warto zobaczyć w okolicy:

 

 

Nadwiślański kamieniołom w Kaliszanach

Top 10: kamieniołomy

Punkt widokowy

Jeden z najefektowniejszych widoków można podziwiać ok. 1 km koło Piotrawina. W krawędziowej strefie doliny znajduje się tam, obecnie nieczynny, jeden z największych kiedyś nad Wisłą kamieniołom wapieni i opok kredowych, eksploatowany do lat 70. ub.w. Nasłonecznione zbocza porasta tu wiele rzadkich roślin, w tym miłek wiosenny, powojnik prosty, oman wąskolistny.

kaliszany1
Widok w stronę Wisły

Do kamieniołomu doprowadza droga gruntowa pokryta jasnym łupkiem kamiennym, która znajduje się na płn. Skraju wsi Kaliszany Stare. Samochód radzę zostawić przy szosie, przejazd wymaga pojazdu wysoko zawieszonego, poza tym jest ryzyko porysowania karoserii gałęziami.

Widok z kamieniołomu w stronę południową
Widok z kamieniołomu w stronę południową

Olbrzymi, nieczynny już kamieniołom opok górnokredowych wapieni i opok kredowych ma ponad 40 m wysokości i ok. 1 km długości. Prezentuje się imponująco. Odsłonięcie geologiczne prezentuje coraz młodsze skały, kończące erę mezozoiczną. Kamień łamany, który tu pozyskiwano do lat 90 ub. Wieku wykorzystywany był min. przy regulacji Wisły. Śladem po okresie eksploatacji są do dzisiaj wyraźnie widoczne trzy poziomy eksploatacyjne. Kamieniołom znany jest z obecności bogatej, zróżnicowanej i dobrze zachowanej skamieniałości makrofauny. Zobaczyć można tu ślady morskich bezkręgowców, takich jak: głowonogi (amonity, belemnity), małże (inoceramy i inne), ślimaki, jeżowce, gąbki, koralowce.

Zobacz w okolicy:

  • Piotrawin
  • Powiśle
  • Solec nad Wisłą (woj. małopolskie)

Czytaj więcej:

Patrząc z kamieniołomu w stronę dolnego biegu rzeki widać na Wiśle piaszczyste łachy utrwalone przez roślinność, zwane Wyspami Kaliszańskimi. Są one gęsto zarośnięte łęgami i wikliniskami. Istnieją od dawna, oznaczone są m.in. na mapie z 2. poł. XVIII w., podobnie jak na kolejnej z pocz. XIX w. – na tej ostatniej pomiędzy wsią Kaliszany i Łopocznem Wisła płynie ostrym meandrem, wysuniętym ok. 1,5 km w kierunku zach. i tam wpływa do niej rz. Kamienna.

Modraszka z obrączką niemiecką. Zdjęcie ze strony http://kaliszany.blogspot.com/
Modraszka z obrączką niemiecką. Zdjęcie ze strony http://kaliszany.blogspot.com/

Na wyspy można trafić, schodząc w dolinę rzeki obok dawnej szkoły, w której obecnie znajduje się religijny ośrodek Katolickiego Stowarzyszenia Ognisko Światła i Miłości (drogę wskazują tablice przy drodze). Wyspa stanowi ostoję ptactwa wodnego i wodno-błotnego. W sezonie wykorzystują ją ornitolodzy z całej Polski dla obserwacji i obrączkowania ptaków (zob. strona http://kaliszany.blogspot.com/. Wśród wielu znanych gniazdują tu m.in. lub zalatują rzadkie gatunki, jak dzięcioł białogrzbiety, rybitwa rzeczna i białoczelna, nurogęś, stosunkowo już mało spotykana siewka rzeczna. Kaliszany od l. 60. ub.w. są uczęszczaną wsią letniskową, podobnie jak sąsiadujące Łopoczno.

We wsi znajduje się kapliczka św. Stanisława, wzniesiona w 1910 r.

Kaliszany znajdują się na terenie Wrzelowieckiego Parku Krajobrazowego. Został on utworzony w 1990 r. i obejmuje na obszarze 4998 ha fragmenty doliny Wisły oraz Wzniesień Urzędowskich. Granicę zach. wyznacza stroma krawędź doliny Wisły, stanowiąca jednocześnie jeden z najatrakcyjniejszych w Europie profili geologicznych, ukształtowanych w skałach górnokredowych. Na wsch. rozciągają się, w znacznej części wśród lasów, liczne wąwozy lessowe, suche doliny, zagłębienia bezodpływowe i wydmy. Park przecina niewielki Potok Wrzelowiecki uchodzący do Wisły. Początek daje mu silne źródło tryskające ze skał kredowych koło kościoła we wsi Wrzelowiec. W dolinie rzeki są stawy, a duży ich zespół leży koło Kluczkowic. Podobnie jak w dolinie Wisły gniazdują tu i zalatują liczne gatunki ptaków wodnych oraz wodno-błotnych, w tym perkoz białoszyi.

Ich nazwę wiąże się z dawnymi bagnami lub błotami bądź osiedleńcami z dzielnicy kaliskiej. W pobliżu ujścia rzeki oraz w dolinie Wisły wytworzyły się wydmy, które osiągają  wysokość 10–15 m. Pomiędzy nimi występują podmokłe i torfiaste doliny o średnicy dochodzącej do 400 m. Jedną z atrakcji, zwłaszcza we wsch. części parku, są wąwozy ciągnące się na długości kilku km, miejscami głębokie, nawet do 25 m. Najgęściejszą siatkę tworzą w sąsiedztwie doliny Potoku Wrzelowieckiego, gdzie łącząc się, tworzą prawdziwą plątaninę, z kolei najdłuższe ukształtowały się w okolicach Wandalina.

Malowniczy krajobraz Wrzelowieckiego Parku Krajobrazowego
Malowniczy krajobraz Wrzelowieckiego Parku Krajobrazowego

Lasy zajmujące ok. 40 proc. powierzchni Wrzelowieckiego Parku Krajobrazowego odznaczają się dużą naturalnością. Zachowały się cenne przyrodniczo, wielogatunkowe stare drzewostany z przewagą sosnowo-dębowych oraz grądów grabowo-dębowych. Ze spotykanych roślin rzadkich na uwagę zasługują: lilia złotogłów, wawrzynek wilczełyko, parzydło leśne, bluszcz pospolity, tojady – mołdawski oraz dziubaty, turówka wonna, storczyki – podkolan biały i gnieźnik leśny.