Perehod – dawne stawy, obecnie Poleski Park Narodowy

Top 10 – przyroda

Poleski Park Narodowy

Perehod to ścieżka przyrodnicza w Poleskim Parku Narodowym. Prowadzi przez teren stawów podworskich założonych w okresie międzywojennym przez właściciela dworu w pobliskiej wsi Pieszowola. Trasa o długości 5 km umożliwia poznanie roślinności PPN od łąk, poprzez szuwary i zarośla porastające groble, aż po lasy mieszane. Po drodze zobaczymy stawy – Piskornik, Graniczny, Dziki i Duża Zośka z bogatą awifauną.

Na dawnych stawach występuje wiele gatunków ptaków, np. czapla biała, cyranka, kormoran czarny. Z tego powodu w wielu ogólnie dostępnych materiałach o ścieżce mocno uwypuklana jest jej wartość ornitologiczna. Jest ona bezdyskusyjna, ale w żadnym razie nie wyczerpuje tego, co miejsce ma do zaproponowania. Jest ono bardzo malownicze, a przejście drewnianymi pomostami nad bagniskami dostarcza bardzo dużo wrażeń. Na dwie-trzy godziny zanurzymy się w świecie dzikiej przyrody. W tym miejscu warto zaznaczyć, że w sezonie letnim należy mieć tam przy sobie środek odstraszający owady – w innym przypadku komary potrafią zepsuć cały spacer.

Miejsce postojowe przy ścieżce, w którym można zostawić samochód, motocykl lub rowery
Miejsce postojowe przy ścieżce, w którym można zostawić samochód, motocykl lub rowery

Parking, przy którym umieszczono wiatę turystyczną znajduje się w pewnym oddaleniu od głównej szosy.  Zjeżdżamy z niej na wsch. krańcu wsi Pieszowola (w sąsiedztwie znajduje się przystanek PKS). Jest to dawna droga do dworu rodu Krassowskich.

Zaścianek szlachecki pod nazwą Piesia Wola wymieniano już w XVI w. Wieś była duża i z pocz. XIX w. liczyła ponad 500 mieszkańców. Po prawej stronie mijamy park podworski z XVIII w. z pomnikowymi drzewami, w tym dębami. Zachowały się ponadto dawne zabudowania gospodarcze. W miejscu, gdzie stał dwór znajduje się współczesny budynek dawnego PGR.

Przebieg ścieżki (za: http://informacja.wlodawa.pl/turystyka_przyrodnicza.php?id=3)
Przebieg ścieżki (za: http://informacja.wlodawa.pl/turystyka_przyrodnicza.php?id=3)

Początek ścieżki. Zapoznajmy się tu z mapą przedstawiającą trasę ścieżki. Wiedzie ona przez teren stawów podworskich założonych w okresie międzywojennym przez właściciela dworu w Pieszowoli. Aktualnie kompleks stawów ma powierzchnię ok. 120 ha.

Widok ze schrony ornitologicznego na staw Wyhary
Widok ze schronu ornitologicznego na staw Wyhary

Długość ścieżki przyrodniczej wynosi ok. 5 km. Kierunek poruszania wskazują drogowskazy ze strzałką. Po drodze mijamy 9 przystanków z opisami przyrodniczymi.

Grobla wprowadza nas w głąb stawów Wyhary i  Dziki. Na jej krańcu istnieje schron, umożliwiający skrytą obserwację ptaków. Żeruje tu wiele gatunków ptaków wodnych, przede wszystkim kaczki (głównie krzyżówka) i ptaki siewkowate (brodźce). Z gatunków lęgowych do zaobserwowania są ponadto cyranka i płaskonos, a z przelotnych świstun i rożeniec. Częstymi bywalcami są czaple biała i nadobna (znad Dunaju) oraz pospolita w Polsce czapla siwa.

Kaczka krzyżówka - para nad stawem Duża Zośka
Kaczka krzyżówka – para nad stawem Duża Zośka

Nieco dalej przy stawie Duża Zośka napotykamy wieżę widokową. Z jej tarasu obejrzeć możemy m.in. brodźce, bekasy i rycyki, rzadziej kuliki i biegusy. Liczne są mewy i rybitwy.

 

Warto wiedzieć więcej:

Historia Pieszowoli

Podczas powstania styczniowego Pieszowola zapisała się jako jeden z jego bastionów: właściciel Franciszek Krassowski był naczelnikiem cywilnym pow. włodawskiego. Został aresztowany i skazany na 12 lat ciężkich robót na Syberii, gdzie zmarł w 1866 r. W powstanie zaangażowali się także jego synowie: Rajmund i Ludwik. 30-letni wtedy Rajmund, dzierżawca wsi Turno, wraz ze Stefanem Drewnowskim stali na czele oddziału, który miał w noc wybuchu powstania zaatakować Parczew, ale nie stawili się na miejsce zbiórki wszyscy powstańcy i siły okazały się za szczupłe dla realizacji tego zamiaru. Ruszyli wtedy za Bronisławem Deskurem, który miał uderzyć na Radzyń. Pochwyceni przez wojsko carskie, zostali skazani przez sąd wojskowy na śmierć – wyrok wykonano w Radzyniu. W Pieszowoli stacjonował następnie duży oddział wojskowy, którego zadaniem było polowanie na oddziały powstańcze. Po śmierci brata gospodarował tu Ludwik Krassowski, a po nim syn ostatniego – Grzymisław.

Dwór w Pieszowoli - zdjęcie archiwalne
Dwór w Pieszowoli – zdjęcie archiwalne

Oto fragment jego wspomnień, przybliżający realia z lat I wojny światowej:

„W maju 1915 r. zaczęto kopać okopy na linii Włodawa – Ostrów przez Pieszą Wolę. Ściągnięto ludność z całego powiatu i zza Buga do kopania rowów strzeleckich, zasieków i schronów. Rąbano drzewo z lasów najbliższych na umocnienia. Budowano solidnie. Oprócz głównych linii na terenie majątku pokopano dodatkowe umocnienia i rowy doprowadzające. Ludność pocieszono, że to się robi na wszelki wypadek, ale Niemiec tu nie przyjdzie. Niech no tylko dowiozą dla wojsk amunicję, którą robią na terenie całej Rosji nie tylko fabryki państwowe, ale i fabryki zorganizowane przez ziemstwa. Ludność kiwała głowami i pracowała. A tymczasem nie tylko huk się zbliżał, ale i tumany dymu zaczęły coraz wyżej stać na niebie. Bo cofające się wojska rosyjskie starodawnym zwyczajem zaczęły palić wsie, dwory, zebrane zboża i mendle stojące na polu raz dlatego, żeby nie zostawiać tych zapasów żywności wrogowi, w po wtóre dlatego, aby wygnać ludność z wiosek do Rosji. Straszono ludność Niemcami, namawiano w cerkwiach, gęsto rozsianych w całej Chełmszczyźnie, obiecywano opiekę, żywność i pracę w Rosji. Ludność polska, pomimo że palono osiedla, starała się pozostać, kryła się po lasach wywożąc swój dobytek ruchomy i zakopując go w ziemi. […] 7 sierpnia nadeszły specjalne oddziały wojskowe, które zaczęły palić Pieszą Wolę późnym wieczorem. Palić zaczęto od strony Sosnowicy. Nikt nie myślał, że to palenie będzie przeprowadzane tak systematycznie. W nocy obudziła mnie siostra mówiąc, że ogień jest już blisko. Wyszedłem w koszuli na balkon dworu, ale byłem tak zmęczony i zaspany, że zobaczywszy ogień na wsi o ćwierć kilometra od dworu powiedziałem, że jeszcze daleko i poszedłem spać.[…] Rano okazało się, że ogień nie doszedł jeszcze do końca wsi i dworu, gdyż we wsi była przerwa między budynkami wiejskimi, tak zwane karczemne, i ogień tam wygasł. Rano Rosjanie zaczęli dalsze palenie. Kończono wieś i zaczęto palić folwark zbudowany porządnie, dostatnio. Budynków było dużo, stodoła pełna zboża, murowany spichlerz i obora oraz gorzelnia, słodownia i stajnia. Dwór porządny, drewniany na piwnicach, ale nie stary jeszcze, z trzema pokojami na piętrze, z murowaną lodownią, z dużym pokojem letnim na górze. […] Spalono wszystkie budynki nie wyłączając nawet bud dla psów podwórzowych. Budynki murowane rozbijano oskardami, ponieważ Rosjanom brakowało dynamitu do wysadzania”.

A to fragment wspomnień Janiny Krassowskiej, córki Grzymisława, która w 1980 r. mając wtedy 80 lat, powróciła do Pieszowoli, odkupiła budynek dawnej wozowni i przebudowała go na dom. Była uczestniczką powstania warszawskiego, przyjaźniła się ze starszą od siebie poetką Krystyną Krahelską, która poniosła śmierć w powstaniu (Krahelska właśnie pozowała przed wybuchem wojny L. Nitschowej do pomnika Syreny w stolicy, a podczas okupacji tworzyła piosenki, m.in. Hej, chłopcy, bagnet na broń). Pisze ona m.in. o ojcu, który od 1910 r. gospodarował w Pieszowoli: „Po zniszczeniach I wojny odbudował ośrodek dworski – wystawił budynki gospodarcze, bardzo dużą stajnię oraz oborę i chlewnię. Nie odbudował spalonego dworu, bo nie miał już na to pieniędzy. Wszystkie inwestował w gospodarstwo – założył stawy hodowlane, w sumie aż 28. […] Narybek ojciec sam hodował, miał tzw. wycierówki, tj. karpie królewskie z małą ilością łusek. Miał jednak problem z zimochowami. Nasze nie miały bieżącej wody, a bez niej ryba się dusiła. Próbowano zaradzić temu wykorzystując motor do przepompowywania wody, ale jak był duży mróz, to ta metoda nie dawała efektu. Ojciec domówił się więc z rolnikami z Wołoskowoli, wymienił z nimi kawałki graniczne naszych lasów i pół, i założył tam zimochowy, mające przepływ wody z rzeczki. Pierwszy połów ryb na sprzedaż odbywał się w lipcusierpniu, drugi na jesieni. Poprzez Towarzystwo Producentów Ryb karpie z Sosnowicy sprzedawano do Warszawy. Zajmowali się tym Żydzi – przyjeżdżał samochód na groblę, załadowywano na niego żywą rybę w beczkach z wodą i w taki sposób do Warszawy dojeżdżała żywa ryba. Poza rybami i stawami (miały powierzchnie 300 ha) mieliśmy w majątku ponad 260 ha lasów, oprócz tego jakieś 70 ha gruntów rolnych i ponad 80 ha łąk. W sumie było to 701 ha”.

Tabliczka na grobie Janiny Krassowskiej
Tabliczka na grobie Janiny Krassowskiej

Bardzo skromny grób Janiny Krassowskiej znajduje się po przeciwnej stronie drogi asfaltowej, z której zjechaliśmy kierując się do parkingu. W polu dostrzeżemy niewielką kępę drzew. Lokalnie miejsce to nazywane jest Mogiłki Krassowskich. Doprowadzi nas do niego niebieski szlak pieszy w stronę Sosnowicy.

Po ostatniej wojnie światowej w sąsiedztwie Pieszowoli miał magazyn broni i amunicji oraz jedną z kryjówek dowódca oddziału WiN „Jastrząb” (Leon Taraszkiewicz). Po jego śmierci w 1947 r. korzystał z niej jego brat i następca w oddziale – „Żelazny”. Pod wsią latem 1945 r., a następnie w lipcu 1946 r. „Jastrząb” dokonał udanych zasadzek na pododdziały Ludowego Wojska Polskiego.