Uchanie – renesans w małym miasteczku

Top 10 – renesans lubelski

Top. 10 – zabytkowe kościoły

Jeden z moich wcześniejszy wpisów, poświęcony Turobinowi, miał w tytule słowa: renesans w małym mieście. Do Uchań najlepiej pasują słowa: renesans w małym miasteczku. Ta gra słów ma swoje podwójne wytłumaczenie. Po pierwsze, Turobin od niedawna jest miastem, a Uchanie były nim w przeszłości. Widać to w układzie urbanistycznym, z parkiem w środku rynku i układem ulic. Po drugie, piękne renesansowe kościoły w Turobinie i Uchaniach wyszły spod ręki tego samego muratora – Jana Wolffa (zob.: Turobin – renesans w małym mieście).

Kapliczka
św. Jana Nepomucena

Uchanie położone są w źródliskowym odcinku podmokłej doliny. Spływające do niej wody spowodowały urozmaicone ukształtowanie okolicznych terenów. Kościół harmonijnie wpisuje się w ten krajobraz. Stoi na skraju wsi, nie jest otoczony zabudową mieszkalną i gospodarską. Od strony południowej wyniesienie z kościołem góruje nad rozległą łąką. Na dnie doliny usytuowane są dwie kapliczki (drewniana z I połowy XIX w. z rzeźbą św. Jana Nepomucena oraz słupowa św. Antoniego z lat 80. ub. w.).

Przed przygotowaniem wpisu o Uchaniach przejrzałem to, co napisałem o kościele w Turobinie. Zaproponowałem w nim trochę bardziej skomplikowaną formułę. Chciałem, żeby na renesansową świątynię spojrzeć nie tylko wrażeniowo, ale także edukacyjnie. Używałem więc sporo pojęć fachowych, przenosząc je na konkretne rozwiązania architektoniczne. Teraz stanąłem przed dylematem, czy tę formę powtórzyć. Zdecydowałem, że tak, ponieważ pozwala ona głębiej zrozumieć kunszt dawnych muratorów.

O renesansowym kościele w Turobinie pisałem w zachwytach. Kościół w Uchaniach w swoim obecnym kształcie jest datowany na 1625 rok, czyli powstał kilka lat później. I przy wielu podobieństwach, robi jeszcze większe wrażenie. Już pierwszy kontakt wzrokowy jest mocny, ponieważ usytuowano go na wzgórzu. Do świątyni podchodzimy długimi schodami w otoczeniu starych drzew, co powoduje zmianę perspektywy widzenia. Z każdym pokonanym stopniem przybliżamy się do fasady. Najpierw widzimy przede wszystkim jest szczyt, by na końcu stanąć przed kruchtą.

Fasada kościoła w dolnej części jest podzielona pionowymi pilastrami. Przestrzeń pomiędzy mini nazywa się fachowo przęsłami. Środkowe jest najszersze. W jego dolnej części znajduje się renesansowy portyk wsparty na dwóch filarach, z półkolistymi arkadami udekorowanymi tzw. plecionką. Do wnętrza wprowadza kamienny portal z napisem fundacyjnym, datą 1625 i herbem Sas. Po lewej i prawej stronie ponad portykiem przestrzeń pomiędzy pilastrami ozdobiona jest niszami muszlowymi.

Szczyt, czyli górna część fasady, również podzielony jest pilastrami. Jego zwieńczenie zakończono półkolistym przyczółkiem, z blaszaną postacią Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, patronki świątyni. Po bokach, charakterystyczne dla renesansu lubelskiego, dekoracyjne zdobienia zwane spływami wolutowymi. Z lewej i prawej strony szczyt zamykają dwie wysmukłe wieżyczki.

Rzut kościoła w Uchaniach z listowymi podziałami sklepienia

Spójrzmy teraz na plan kościoła. Jest on jednonawowy. Nawa przechodzi w nieco węższe prezbiterium, które od zachodu jest zakończone trójbocznie. Od północy  przylega do niego zakrystia. Nad nią umieszczono lożę kolatorską, czyli osobne miejsce przeznaczone dla fundatorów kościoła, w którym w czasie mszy byli oni odizolowani od wiernych. Dwie sześcioboczne kaplice, w zestawieniu z nawą i prezbiterium, nadają budowli plan krzyża.

Elewacje nawy i kaplic podzielone są pionowo płaskimi, prostymi w formie filarami. Są to tzw. pilastry toskańskie, które u góry zostały połączone poziomymi belkami z fryzem ozdobionym dekoracją stiukową. Pomiędzy pilastrami znajdują się ozdobne arkadowe wnęki z oknami. Całość jest proporcjonalna i spójna estetycznie. Nawiązuje do niej dzwonnica z 1912 r., w przestrzeń wkomponowuje się także stojąca nieco z boku  plebania.

Stiukowa dekoracja przypomina baldachim spływający z góry do podłogi

O kościele w Turobinie napisałem, że we wnętrzu renesansowe sklepienie przykrywa nas jakby baldachimem. Podobne jest w Uchaniach. Misterna, niemal koronkowa siatka sztukateryjnych zdobień sklepienia w nawie przechodzi w pilastry i spływa po nich na poziom podłogi. Obramienia okien mają  tzw. uszakowe ramy i zwieńczenia w postaci aniołów, lwów i delfinów.

Układ geometryczny dekoracji stiukowej nawy oraz kaplic bocznych jest analogiczny do tego w Turobinie. Istotna różnica sprowadza się do użytych barw. W Turobinie dekoracje sklepienia są brązowo-beżowe, natomiast w Uchaniach widzimy jasne kolory, z dominującą pastelową miętą.

Sklepienie prezbiterium ozdobiono rzadką siecią listew rozchodzących się od czterolistnego pola wypełnionego rozetą. Wyraźnie widoczne owalne pola były niegdyś wypełnione malowidłami. Ściany boczne są gładko otynkowane, bez pilastrów. Od sklepienia oddziela je efektowny, ozdobny fryz. Widoczne w ścianie północnej dwa wewnętrzne okna pozwalały fundatorom kościoła śledzić przebieg mszy ze wspomnianej wcześniej loży kolatorskiej.

Bogato dekorowane sklepienie sześciobocznej kaplicy

Najbogatszy wygląd mają dwie kaplice boczne. Wieńczą je tzw. latarnie, których zadaniem jest doświetlenie wnętrza oraz wydobycie stiukowych zdobień sklepienia. Pola owalne wypełniają tam herby: Sas, Radwan, Herburt i Topór (herby zostały także umieszczone na sklepieniu nawy). W polach w stiukowym obramieniu sześciokątów widzimy uskrzydlone główki anielskie. W pozostałych polach rozmieszczono różnorodne plakiety (m.in. wizerunki orłów, Słońca, Księżyca. Fryz kaplic i środkowego pola fasady urozmaicony jest ornamentami roślinnymi i główkami anielskimi. Pilastry są efektownie zdobione, pomiędzy nimi nisze i okna w efektownych obramieniach.

Wyposażenie wnętrza jest późniejsze od świątyni, pochodzi z XVII w. i ma charakter barokowy i rokokowy. Naszą uwagę skupimy na dwóch późnorenesansowych, piętrowych nagrobkach znajdujących się w nawie. Zwracają uwagę, ponieważ swoją wielkością przerastają otaczającą je przestrzeń. Obydwa mają bardzo dużą wartość historyczną i artystyczną.

Od strony południowej znajduje się podwójny nagrobek wykonany w warsztacie Santi Gucciego (wybitny architekt i rzeźbiarz pochodzenia włoskiego działający w Polsce w XVI w.). Rzeźba u góry przedstawia Arnolfa (zm. 1575), a u dołu Stanisława (zm. Ok. 1593) Uchańskich. Zmarli, ubrani w zbroje, wsparci są na łokciach, ze skrzyżowanymi nogami. Postaci obwiedziono ozdobną kamienną ramą z jońskimi pilastrami, zwieńczoną fantazyjnym szczytem z wazonami. W centrum znajduje się ozdobna tarcza herbowa.

Północna część nawy zdominowana jest przez podwójny nagrobek Pawła Uchańskiego, syna Arnolfa (zm. 1590) i jego żony Anny z Herburtów (zm. 1619). Jest on nieco późniejszy od poprzedniego, późnorenesansowy, z piaskowca, z alabastrowymi postaciami zmarłych i marmurowymi inkrustacjami. Pomnik ma aż 8 m wysokości, więc przysłania okno, a jego boki zachodzą na pilastry. Wykonany został w Pińczowie w warsztacie Tomasza Nikla.

Ponad cokołem, pomiędzy hermowymi pilastrami, na sarkofagu leży rzeźba zmarłej. Na wyższej kondygnacji, pomiędzy kolumnami widzimy na sarkofagu postać zmarłego w zbroi. W zwieńczeniu kartusz z herbami, a na samej górze trójkątny szczyt zwieńczony figurką Chrystusa Zmartwychwstałego.

Na nagrobku widoczne są dawne polichromie i złocenia. Niestety, rzeźby zmarłych, wykonane z kruchego alabastru, są częściowo zniszczone i wymagają prac konserwatorskich. Cały nagrobek jest bogato rzeźbiony. Dla uważnych obserwatorów mam zadanie specjalne – zachęcam do wypatrzenia w kamiennych dekoracjach wizerunków smoków. Jest tam ich sporo!

Kościół w Uchaniach jest perłą architektury. Przetrwał pięć wieków w kształcie, jaki nadali mu fundatorzy. Dzisiaj wciąż broni się przed nowoczesnością, mówi o trwaniu, a nie o pędzie do zmiany. Byłem w nim w niedzielę. Wierni postawili swoje auta na parkingu w dolinie. Wędrując pod górkę do świątyni zostawiali za sobą pośpiech, zwalniali.

Podobnie jak w Turobinie zadziwia mnie kunszt Jana Wolffa. Od aniołków po smoki, od prostego fryzu po fantazyjne lambrekiny, od geometrycznych podziałów przestrzeni po esy-floresy i zawijasy. Wszystko to połączone w spójną całość, ponadczasową, oryginalną, oddziaływującą emocjonalnie.

Warto wiedzieć więcej:

Nieopodal kościoła znajduje się zrujnowany dwór z 1874 r. Otaczają go resztki parku, z zachowanym starodrzewem. Od dworu aleja prowadzi w stronę wzgórza zwanego Zamczyskiem.

Budowę zamku w Uchaniach rozpoczęto pod koniec XV w. W 1570 r. dobra objęła rodzina Uchańskich herbu Radwan, którzy rozbudowali zamek dostawiając skrzydło zachodnie do istniejącego budynku oraz wznosząc mur obronny. W XVII w. założenie obronne zostało przekształcone w rezydencję mieszkalną. Wiadomo, że pod koniec XVIII w. zamek był zrujnowany. W 1810 r. rozebrano jego pozostałości. Obecnie odnaleźć można ślady fosy i resztki cegieł. Miejsce jest trudno dostępne i niewarte odwiedzenia.

Warto zobaczyć w okolicy:

Głęboka Dolina – dzika i nieznana debra

Wojsławice – uroda małego miasteczka

Baraniec – wąwóz, w którym bywał ks. Stefan Wyszyński

Głęboka Dolina – dzika i nieznana debra

Top 10 – wąwozy

Top 10 – rezerwaty

Głęboka Dolina zaciekawi miłośników miejsc nieodkrytych. Można mieć niemal pewność, że nie spotkamy tam nikogo, chyba że drwali wycinających fragment pięknego lasu, co ostatnio zdarza się nagminnie. Uważam, że jest to najdzikszy i zarazem jeden z najdłuższych wąwozów na Lubelszczyźnie. Będziemy się przedzierać przez powalone drzewa i konary, a być może także lepić się w błocie. Moim zdanie warto!

Tę wyprawę polecam tylko osobom, które gotowe są ponieść rzeczywisty trud wędrowania. Wierzę, że niezwykłość i niepowtarzalność tego miejsca zrekompensuje ten wysiłek i pozwoli zobaczyć miejsce niezwykłe, znajdujące się na obszarze Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego.

Kamienny woj

Już aby wejść do wąwozu, trzeba się trochę natrudzić. Samochód radzę zostawić na niewielkim parkingu przy postoju turystycznym. Znajduje się on na obrzeżach wsi Kukawka. Łatwo go dostrzec, ponieważ przy asfaltowej drodze łączącej Krasnystaw z Telatynem (844) strzeże go kamienny woj, zwiastun gminy Wojsławice.

Zaniedbane miejsce biwakowe, na drugim planie widać szlaban

Od parkingu do wylotu wąwozu jest niespełna półtora km. Idziemy ubitą drogą leśną służącą do transportu kłód drewna. Rowerem można podjechać nieco dalej, mijając metalowy szlaban postawiony na skraju lasu. Otacza nas las bukowo-sosnowy, ze starodrzewiem rosnącym na terenie pofałdowanym i poprzecinanym lessowymi wąwozami. Nasza trasa poprowadzi wąwozem, przejście ma niespełna 1,5 km w jedną stronę.

Buczyna sprawia, że najpiękniej Głęboka Dolina wygląda w słoneczny jesienny dzień, gdy liście drzew żółcą się i czerwienieją. Wtedy jest magia, niespotykana w żadnym innym miejscu. Moja ostania wyprawa w to miejsce była w drugiej połowie lata, po deszczu. Było jeszcze zielono, trochę grząsko pod nogami, ale na szczęście bez kałuż, gzów i komarów. Promienie słońca prześwitywały przez konary drzew i rozbłyskiwały na skarpach.

Plan grodziska

Po drodze do wąwozu, po lewej stronie drogi mijamy nieco ukryty w chaszczach znak zbytku. Wskazuje on miejsce grodziska Bończa, datowanego na okres wczesnego średniowiecza. Nazwa jest współczesna, od wsi, na której gruntach się znajduje. Majdan grodziska o średnicy ok. 50 m i powierzchni około 18 arów otacza wał ziemny. Od wschodu znajdował się wjazd do grodu, być może podwójnie umocniony. Cały obszar porastają obecnie drzewa i krzewy. Gdy w nie wejdziemy dawne grodzisko będzie dobrze widoczne ze względu na wyraźne wyniesienie terenu. W odległości ok. 200 m dalej napotkamy nie mający nazwy ciek wodny. Do grodziska można dotrzeć również od tej strony, idąc pod jego prąd, czyli w lewą stronę.

Wejście do wąwozu i od razu pierwsza przeszkoda do pokonania

Dolną część wąwozu i zarazem wejście do niego odnajdziemy po prawej stronie drogi. Jest tam wyraźne obniżenie terenu. Tuż przy nim w skraju drogi są dwa dość wysokie pieńki drzew, a po przeciwnej stronie drogi paśnik dla zwierzyny.

Wąwozy, takie jak Głęboka Dolina, nazywane są derbami. Określa się tak suche doliny o stromych zboczach i wąskim dnie. Słowo to lokalnie jest często używane. Dodajmy, że zupełnie innym typem wąwozu są głębocznice. Początkowo powstawały one naturalnie, ale ich ostateczny kształt jest wynikiem działalności ludzi, ponieważ dno zostało wydeptane i wyjeżdżone kołami wozów, często jest też utwardzone kamieniami.

Przejście wąwozem wymaga wysiłku i ma charakter surwiwalowy, może z wyjątkiem samodzielnego zdobywania pożywienia. Podchodzimy lekko pod górę. Jesteśmy w tzw. wąwozie dolinnym. Powstaje on w sposób naturalny w wyniku spływu wód deszczowych wód roztopowych. Ma liczne rozgałęzione odnogi, dość wąskie dno i strome ściany układające się w kształcie litery V.

Liczne powalone drzewa

Dzikość miejsca zaznacza się poprzez liczne powalone drzewa przegradzające drogę lub tworzące naturalne bramy, splątane suche konary, naturalną roślinność porastającą zbocza, cały czas widoczne tropy dzikich zwierząt. Nad nami góruje las bukowo-sosnowy, korony drzew zamykają niebo. W dwu miejscach przejście było tak niedostępne, że musiałem wspiąć się po skarpie i ominąć przeszkodę górą. Po drodze natrafiłem na lisią jamę i stado saren.

Droga w górę jest dość wyraźna. Widzimy główny trzon wąwozu i odchodzące od niego odnogi. Wąwóz kończy się wypłyceniem w pięknym bukowym lesie. Jest tam paśnik z solanką. W drodze powrotnej, w dwu miejscach, można mieć wątpliwości, gdzie skręcić na rozstaju. Zasada jest taka, że cały czas należy kierowac się w lewo.

Na tym rozstaju w drodze powrotnej trzeba skręcić w lewo, choć dno wąwozu jest nie do przejścia i trzeba wędrować trawersując jego zbocze.

Z wąwozu wyszedłem spocony, trochę podrapany i jednocześnie zachwycony pięknem i dzikością tego miejsca. Zrozumiałem, dlaczego miejscowe wąwozy zainspirowały Henryka Sienkiewicza do opisania miejsca, w którym mieszkała wiedźma Horpyna z powieści Ogniem i mieczem (w powieści jest to Czarci Jar w okolicy wsi Wołodyka na terenie dzisiejszej Mołdawii). Szerzej będzie o tym w poście poświęconym Wojsławicom.

Warto zobaczyć w okolicy:

Wojsławice – uroda małego miasteczka

Uchanie – renesans w małym miasteczku

Baraniec – wąwóz, w którym bywał ks. Stefan Wyszyński

Mietiułka – rowerem nad Durne Bagno i na Garb Włodawski

Top 10 – przyroda

Poleski Park Narodowy

Mietiułka to łatwy do przejechania, rodzinny szlak rowerowy o długości ok. 21 km. Trasa została dobrze wyznaczona zielonymi znakami i tablicami informacyjnymi. Do przejechania jest pętla, a jej dwie największe atrakcje to Durne Bagno oraz rozległe widoki z garbu Włodawskiego.

Widok na jez. Wytyckie, po którym poprowadzono szlak kajakowy
Plan ścieżki rowerowej, jej początek znajduje się przy punkcie nr 1

Dojeżdżając do parkingu, przy którym rozpoczyna się szlak od strony wsi Wytyczno zobaczymy jez. Wytyckie.  Zajmuje ono obszar 270 ha i jest drugim pod względem wielkości na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. Zostało zamienione w zbiornik retencyjny Kanału Wieprz-Krzna, a więc uległo obwałowaniu, w wyniku czego powierzchnia wzrosła do 550 ha. Wypływa z niego rz. Włodawka, dopływ Bugu. Na wyspie pośrodku znajduje się liczna kolonia (kilkaset gniazd) mewy śmieszki, a ponadto można m.in. spotkać grupy czajek, krzykliwe rybitwy, bataliony i in. Z otaczającej jezioro grobli można też zaobserwować pary łabędzi niemych, otoczone zwykle przez duże stada kaczek i perkozów.

Kopiec i symboliczny cmentarz żołnierzy 1939 r.

W sąsiedztwie jeziora, przy drodze w stronę parkingu, miniemy  niewielki kopiec ziemny zwieńczony krzyżem. Obok znajduje się symboliczny cmentarz. W niektórych materiałach źródłowych jego lokalizacja wskazywana jest w Łowiszowie, a w innych w Wytycznie. Jest to upamiętnienie żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, którzy 1 października 1939 r. polegli w walce z Armią Czerwoną. Prochy żołnierzy spoczywają przede wszystkim we Włodawie. W pobliżu, w niewielkim zagajniku, możemy także odnaleźć pozostałości starego cmentarza prawosławnego.

Zagroda „Poleskie Sioło”

Od pomnika w kierunku płn. odchodzi polna droga. Dochodzimy nią do nowo powstałego Ośrodka edukacyjnego „Poleskie Sioło”, który podlega pod Poleski Park Narodowy. Został zbudowany na wzór tradycyjnych zagród poleskich sprzed wielu lat. Tradycyjnymi metodami z drewnianych bali odtworzono budynek mieszkalny, spichlerz oraz stodołę. Wnętrze pokazuje, jak dawniej mieszkano.

Wieża widokowa nad Durnym bagnem

Na niewielkiej polanie, znajduje się  wiata turystyczna oraz tablice z informacjami o ścieżce rowerowej. Wjeżdżamy w suchy bór sosnowy. Po ok. 400 m skręt w lewo prowadzący do wieży widokowej. Z poziomu 5 m roztacza się rozległy widok na rezerwat ścisły Poleskiego Parku Narodowego (ponad 244 ha). Durne Bagno, które widoczne jest na fotografii otwierającej wpis, to torfowisko wysokie typu kontynentalnego, zasilane niemal wyłącznie przez wody opadowe.

Bagnisko wykształciło się na głębokim na ok. 7 m złożu torfowym i reprezentuje najrzadszy typ torfowisk w Polsce oraz na świecie. Gleba bagienna jest mocno zakwaszona i uboga pokarmowo. Rosną na niej krzewy, karłowate drzewa i bogata roślinność bagienna, nadając rezerwatowi charakter dzikiego uroczyska. Z intensywnością zapachową tej roślinności w okresie kwitnienia, wiąże się nazwę torfowiska.

Brzoza szybko rozrasta się na bagiennym podłożu

W części centralnej dominuje sosna, natomiast w częściach brzeżnych, mocniej podtopionych, jest wyraźna przewaga brzozy.  Widzimy przepiękne krajobrazy i ciekawe okazy roślinności charakterystycznej dla koła polarnego oraz atlantyckiej, jak wierzby – lapońska i borówkolistna, brzoza niska, rosiczki i pływacze, gnidosz królewski. Jeden z najpiękniejszych widoków można tu zobaczyć w czerwcu, gdy owocuje wełnianka pochwowata, która wielkie przestrzenie torfowiska pokrywa białym puchem.

Duży obszar torfowiska oraz panujące na nim warunki sprawiają, że stało się ono jedną z głównych ostoi łosia na Pojezierzu. Pojawiły się one na tym terenie z końcem l. 60. XX w. Zwierzęta żyją zwykle pojedynczo, ale zimą samice wraz z młodymi łączą się w stada. Najłatwiej zobaczyć łosie wczesną wiosną (marzec – kwiecień), gdy pasą się, często po kilka, na śródleśnych łąkach. W okresach późniejszych zaczynają chować się przed komarami, meszkami itp. w głębi podmokłych lasów i zagajników.  Na okolicznych terenach leśnych występują też jeleń i sarna; ta ostatnia zamieszkuje nawet zakrzewione tereny torfowiska. Są tu także tereny lęgowe cietrzewia i innych rzadkich ptaków.

Powracamy do drogi, z której zjechaliśmy w bok, aby zobaczyć bagno. Po około 800 m trasa dojedziemy do kolejnej tablicy informacyjnej oraz zadaszenia turystycznego. Po kolejnych 150 m dotrzemy do rzeki Mietiułki, gdzie znajduje się wjazd na pętle rowerową. Piaszczysta trasa prowadzi granicą PPN. Mijamy gospodarstwa należące do wsi Nowiny.

Widok na Łąki Zienkowskie i doline Mietiułki

Za nimi wjeżdżamy na Garb Włodawski (wysoczyzna polodowcowa), z którego roztacza się rozległy widok na Łąki Zienkowskie. Jest to tzw. system synantropijny, czyli półnaturalne łąki użytkowane ekstensywnie, które sąsiadują z polami uprawnymi. Otwarta przestrzeń sprzyja wielu gatunkom ptaków, ssaków i roślin. Na Łąkach Zienkowskich wypatrzeć można np. orlika Łąki Zienkowskiekrzykliwego, błotniaka, myszołowa, pustułkę. Rosną tu storczyki oraz wiele roślin leczniczych.  Jesteśmy na wysokości nieco ponad 200 m n.p.m. Tablica informacyjna nr 4 przybliża nam okolicę.

Olszyna bagienna jest 5 punktem krajoznawczym na ścieżce rowerowej

Przed nami znajduje się teren Obwodu Ochronnego Zbójno. Wilgotne podłoże sprzyja rozwojowi olszyny bagiennej, która porasta torfowiska niskie.
Po wyjechaniu na skraj lasu, przez malowniczą łąkę docieramy do zabudowań wsi Pieszowola, gdzie znajdują się pozostałości zabudowań dworskich – powozownia z czerwonej cegły z XIX wieku oraz park z pomnikowymi drzewami).
Za Pieszowolą jest kolejne zadaszenie turystyczne. Nasza trasa rowerowa spotyka bardzo ciekawą pieszą ścieżką edukacyjną Perehod (zob.: Perehod – dawne stawy, obecnie Poleski Park Narodowy).

Zmeliorowana i przy okazji wyprostowana Mietiułka

Za stawami wjeżdżamy na łąki doliny Mietiułki, która doprowadzi nas do końca pętli rowerowej. Prosta, piaszczysta droga prowadzi przez łąki: Pociągi, Radwania i Ochoża, które wchodzą w skład Łąk Zienkowskich. Rzeka Mietiułka to po melioracjach szeroki rów, do którego dochodzą odnogi systemu odwadniającego. W wyniku prac renaturyzacyjnych dało się natomiast przywrócić w okolicy trwałe rozlewiska, które sprzyjają dzikiej florze i faunie.

Baraniec – wąwóz, w którym bywał ks. Stefan Wyszyński

Top 10 – wąwozy

Na Lubelszczyźnie są trzy miejsca wyjątkowo bogate w lessowe wąwozy. Powszechnie znane są okolice Kazimierza Dolnego (zob. wpisy: Najważniejsze kazimierskie wąwozy  oraz W labiryncie wąwozów: Parchatka – Zbędowice), nieco mniej Szczebrzeszyna (zob. wpis. Szczebrzeszyn – w plątaninie wąwozów Piekiełko), a niemal zupełnie głębokie jary kształtujące powierzchnię Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego. Proponuję pierwszą z wypraw w te okolice, do Barańca.

Mapa wskazująca parking, przy którym znajduje się wejście do wąwozu – wędrować należy czarnym szlakiem w kierunku płd.

Wejście do wąwozu odnajdziemy w połowie drogi pomiędzy wsiami Żułów i Drewniki, przy szosie łączącej Kraśniczyn ze Skierbieszowem i dalej z Zamościem. Baraniec to lokalna nazwa lasu porozcinanego malowniczymi wąwozami.

Wejście do wąwozu Baraniec

Wędrując wąwozem w dół dojdziemy do kapliczki upamiętniającej pobyt w klasztorze w Żułowie ks. Stefana Wyszyńskiego, późniejszego kardynała, który ukrywał się tam przed Niemcami od listopada 1941 roku do czerwca 1942. Wąwóz, w którym jesteśmy, często odwiedzał, udzielał tu także sakramentów partyzantom AK Rejonu Skierbieszów.

Ks. Stefan Wyszyński przyjechał po raz pierwszy do Żułowa w lipcu 1928 r. Korzystając z gościny miejscowej parafii pisał pracę doktorską, którą następnie kończył tu od stycznia do czer­wca następnego roku. Po raz kolejny przyjechał do Żułowa w październiku 1941 r., po wyjeździe z Zakopanego, gdzie został rozpoznany przez hitlerowców. W okolicach Skierbieszowa pomagał siostrom Franciszkankom przy organizowaniu Zakładu dla Niewidomych, który zaczęto tworzyć we wrześniu 1939 r. (działa on do tej pory). Ks. Wyszyński mieszkał w małym pokoju w suterenie budynku dworskiego. Prowadził pracę duszpasterską i naukową, brał udział w tajnym nauczaniu, pomagał w robotach polowych.

Kapliczka upamiętniająca ustne przekazy o pobycie w tym miejscu ks. Stefana Wyszyńskiego

Zachowane wspomnienia odnotowują: „Zawsze chodził w sutannie, a gdy siostry prosiły aby dla bezpieczeństwa podróżował w świeckim ubraniu odpowiadał: „nie na to włoży­łem sutannę, by ją zdejmować (…). Z tego okresu znany jest jeszcze jeden fakt. Ks. Stefan Wyszyński modląc się samotnie na wiejskich bezdrożach w okolicy Żułowa usłyszał krzyk docho­dzący z chałupy „rezerwistki” potępianej przez całą wieś za złe prowadzenie się. Przez uchylone drzwi ujrzał leżącą w barłogu brzemienną kobietę. Była bli­ska rozwiązania. Na zorganizowanie jakiejkolwiek pomocy było już za późno. Kobieta zdołała uchwycić się kurczowo sutanny księdza. Błagała, aby jej nie opuszczał. Resztkami sił zdobyła się na urodzenie dziecka. Kapłan, który po raz pierwszy w życiu zna­lazł się w takiej sytuacji, musiał być położną i pielę­gniarką. Nigdy nie że dane Mu będzie przeżyć tak realnie tajemnicę Nawiedzenia” (cytat za: Śladami ks. Stefana Wyszyńskiego).

Miejsce nieopodal kapliczki, w którym zbiegają się dwa wąwozy

Kapliczka została  poświęcona w czerwcu 2010 r. Miejsce jest malownicze. Zbiegają się w nim dwa wąwozy, bije źródło zasilające niewielki staw, przygotowano miejsce na ognisko oraz ławki dla wiernych.

Przez wąwóz prowadzi czarny szlak pieszy nazwany Śladami Księdza Stefana Wyszyńskiego. Ma on 29,5 km. Rozpoczyna się w  Żułowie,  przechodzi m.in. przez Skierbieszów i Łaziska, a kończy się w Sławęcinie.

Warto wiedzieć więcej:

Skierbieszowski Park Krajobrazowy

Skierbieszowski Park Krajobrazowy powstał w 1995 r. na powierzchni ponad 35 tys. ha. Obejmuje tereny gmin: Skierbieszów, Izbica, Kraśniczyn, Krasnystaw, Grabowiec, Miączyn, Sitno oraz Stary Zamość.

Obszar parku ma bardzo interesując, falisto-pagórkowatą rzeźbę terenu Działów Grabowieckich, mezoregionu wchodzącego w skład Wyżyny Lubelskiej. Najwyższe wzniesienie ma wysokości ponad 311 m n.p.m. i ok. 100 m wysokości względnej. Wzgórza zbudowane są ze skał kredowych i opoki, które pokryte są warstwą lessu. Pasma wzgórz rozdzielają dwie doliny płynących południkowo rzek Wolicy i Wojsławki (dopływy Wieprza).

Geolodzy wyróżniają na terenie SPK trzy poziomy tzw. zrównań, czyli powierzchni cechujących się niewielkimi wysokościami względnymi:
– wierzchowinowy – powyżej 270 m n.p.m.,
– średni poziom wyżynny – 270 – 220 m n.p.m.,
– najniższy – poniżej 220 m n.p.m., kształtowany przez doliny rzeczne.

Lasy zajmują ok. 20 proc. powierzchni SPK. Utworzono pięć rezerwatów przyrody: Broczówka, Łaziska, Pańska Dolina, Sulmice, Głęboka Dolina oraz kilka użytków ekologicznych, m.in.: jezioro k. Kraśniczyna oraz wąwozy pod Anielpolem i Brzezinami. Najcenniejsze zabytki to: kościół w Skierbieszowie (XVII w.), w Bończy (XVI w.) i w Orłowie Murowanym (1 poł XX w.), zespoły pałacowe i dworskie w Kalinówce (XIX w.), Łaziskach (XX w.), Surhowie (XIX w.), Orłowie Murowanym (XIX w.) oraz zespół zabytkowych zabudowań we wsi Brzeziny.

Warto zobaczyć w okolicy:

Głęboka Dolina – dzika i nieznana debra

Uchanie – renesans w małym miasteczku

Wojsławice – uroda małego miasteczka