Głęboka Dolina – dzika i nieznana debra

Top 10 – wąwozy

Top 10 – rezerwaty

Głęboka Dolina zaciekawi miłośników miejsc nieodkrytych. Można mieć niemal pewność, że nie spotkamy tam nikogo, chyba że drwali wycinających fragment pięknego lasu, co ostatnio zdarza się nagminnie. Uważam, że jest to najdzikszy i zarazem jeden z najdłuższych wąwozów na Lubelszczyźnie. Będziemy się przedzierać przez powalone drzewa i konary, a być może także lepić się w błocie. Moim zdanie warto!

Tę wyprawę polecam tylko osobom, które gotowe są ponieść rzeczywisty trud wędrowania. Wierzę, że niezwykłość i niepowtarzalność tego miejsca zrekompensuje ten wysiłek i pozwoli zobaczyć miejsce niezwykłe, znajdujące się na obszarze Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego.

Kamienny woj

Już aby wejść do wąwozu, trzeba się trochę natrudzić. Samochód radzę zostawić na niewielkim parkingu przy postoju turystycznym. Znajduje się on na obrzeżach wsi Kukawka. Łatwo go dostrzec, ponieważ przy asfaltowej drodze łączącej Krasnystaw z Telatynem (844) strzeże go kamienny woj, zwiastun gminy Wojsławice.

Zaniedbane miejsce biwakowe, na drugim planie widać szlaban

Od parkingu do wylotu wąwozu jest niespełna półtora km. Idziemy ubitą drogą leśną służącą do transportu kłód drewna. Rowerem można podjechać nieco dalej, mijając metalowy szlaban postawiony na skraju lasu. Otacza nas las bukowo-sosnowy, ze starodrzewiem rosnącym na terenie pofałdowanym i poprzecinanym lessowymi wąwozami. Nasza trasa poprowadzi wąwozem, przejście ma niespełna 1,5 km w jedną stronę.

Buczyna sprawia, że najpiękniej Głęboka Dolina wygląda w słoneczny jesienny dzień, gdy liście drzew żółcą się i czerwienieją. Wtedy jest magia, niespotykana w żadnym innym miejscu. Moja ostania wyprawa w to miejsce była w drugiej połowie lata, po deszczu. Było jeszcze zielono, trochę grząsko pod nogami, ale na szczęście bez kałuż, gzów i komarów. Promienie słońca prześwitywały przez konary drzew i rozbłyskiwały na skarpach.

Plan grodziska

Po drodze do wąwozu, po lewej stronie drogi mijamy nieco ukryty w chaszczach znak zbytku. Wskazuje on miejsce grodziska Bończa, datowanego na okres wczesnego średniowiecza. Nazwa jest współczesna, od wsi, na której gruntach się znajduje. Majdan grodziska o średnicy ok. 50 m i powierzchni około 18 arów otacza wał ziemny. Od wschodu znajdował się wjazd do grodu, być może podwójnie umocniony. Cały obszar porastają obecnie drzewa i krzewy. Gdy w nie wejdziemy dawne grodzisko będzie dobrze widoczne ze względu na wyraźne wyniesienie terenu. W odległości ok. 200 m dalej napotkamy nie mający nazwy ciek wodny. Do grodziska można dotrzeć również od tej strony, idąc pod jego prąd, czyli w lewą stronę.

Wejście do wąwozu i od razu pierwsza przeszkoda do pokonania

Dolną część wąwozu i zarazem wejście do niego odnajdziemy po prawej stronie drogi. Jest tam wyraźne obniżenie terenu. Tuż przy nim w skraju drogi są dwa dość wysokie pieńki drzew, a po przeciwnej stronie drogi paśnik dla zwierzyny.

Wąwozy, takie jak Głęboka Dolina, nazywane są derbami. Określa się tak suche doliny o stromych zboczach i wąskim dnie. Słowo to lokalnie jest często używane. Dodajmy, że zupełnie innym typem wąwozu są głębocznice. Początkowo powstawały one naturalnie, ale ich ostateczny kształt jest wynikiem działalności ludzi, ponieważ dno zostało wydeptane i wyjeżdżone kołami wozów, często jest też utwardzone kamieniami.

Przejście wąwozem wymaga wysiłku i ma charakter surwiwalowy, może z wyjątkiem samodzielnego zdobywania pożywienia. Podchodzimy lekko pod górę. Jesteśmy w tzw. wąwozie dolinnym. Powstaje on w sposób naturalny w wyniku spływu wód deszczowych wód roztopowych. Ma liczne rozgałęzione odnogi, dość wąskie dno i strome ściany układające się w kształcie litery V.

Liczne powalone drzewa

Dzikość miejsca zaznacza się poprzez liczne powalone drzewa przegradzające drogę lub tworzące naturalne bramy, splątane suche konary, naturalną roślinność porastającą zbocza, cały czas widoczne tropy dzikich zwierząt. Nad nami góruje las bukowo-sosnowy, korony drzew zamykają niebo. W dwu miejscach przejście było tak niedostępne, że musiałem wspiąć się po skarpie i ominąć przeszkodę górą. Po drodze natrafiłem na lisią jamę i stado saren.

Droga w górę jest dość wyraźna. Widzimy główny trzon wąwozu i odchodzące od niego odnogi. Wąwóz kończy się wypłyceniem w pięknym bukowym lesie. Jest tam paśnik z solanką. W drodze powrotnej, w dwu miejscach, można mieć wątpliwości, gdzie skręcić na rozstaju. Zasada jest taka, że cały czas należy kierowac się w lewo.

Na tym rozstaju w drodze powrotnej trzeba skręcić w lewo, choć dno wąwozu jest nie do przejścia i trzeba wędrować trawersując jego zbocze.

Z wąwozu wyszedłem spocony, trochę podrapany i jednocześnie zachwycony pięknem i dzikością tego miejsca. Zrozumiałem, dlaczego miejscowe wąwozy zainspirowały Henryka Sienkiewicza do opisania miejsca, w którym mieszkała wiedźma Horpyna z powieści Ogniem i mieczem (w powieści jest to Czarci Jar w okolicy wsi Wołodyka na terenie dzisiejszej Mołdawii). Szerzej będzie o tym w poście poświęconym Wojsławicom.

Warto zobaczyć w okolicy:

Wojsławice – uroda małego miasteczka

Uchanie – renesans w małym miasteczku

Baraniec – wąwóz, w którym bywał ks. Stefan Wyszyński