Szwajcaria Podlaska – piękne zakole Bugu

W polskich nazwach geograficznych, gdy pojawia się słowo Szwajcaria, oznacza to, że miejsce jest wyjątkowo malownicze. Tak jest i w przypadku Szwajcarii Podlaskiej, nadburzańskiego rezerwatu przyrody, w którym silnie meandrującą rzekę ozdabiają urwiste skarpy, wąwozy, podmokłe ślady dawnego koryta oraz bujna roślinność.

T-34 to miejsce na obowiązkowe zdjęcie

Rezerwat można obejrzeć na dwa sposoby. Wariant prostszy to odnalezienie przy drodze pomiędzy wsiami Krzyczew i Neple czołgu T-34, ustawionego na podwyższeniu. To bez wątpienia osobliwy pomnik upamiętniający nie wiadomo co, ponieważ trafił tu przed ponad 30 laty jako dar od pobliskiej jednostki wojskowej. Lokalna anegdota mówi, że gdy go przywieziono, okoliczni mieszkańcy przestawiali lufę w kierunku wschodnim, na ZSRR, aż musiano ją przyspawać na trwałe. I ostatecznie jest wycelowana na zachód. Na początku XXI wieku była też próba usunięcia czołgu jako symbolu komunistycznego, ale mieszkańcy pobliskiej wsi Neple nie pozwolili na to (polecam artykuł: Zemsta Stalina opublikowany w Newsweeku).

Erozyjny wąwóz trakcie tworzenia – po deszczach i roztopach spływa nim woda do Bugu i pogłębia dno

Przy czołgu znajduje się niewielka zatoczka umożliwiająca zaparkowanie samochodu. Najbardziej malowniczy fragment Szwajcarii Podlaskiej znajduje się tuż obok, za czerwoną tablica pokazującą początek rezerwatu.

Rezerwat utworzono w 1995 r. Zajmuje 25 ha i obejmuje wzgórza morenowe opadające ku dolinom Bugu oraz łączącej się w nim Krzny.  Skarpy rzeczne poprzecinane są piaszczystymi, głębokimi wąwozami erozyjnymi, urwiskami i jarami. różnice wysokości dochodzą do 50 m. W dolinie znajdują się małe zbiorniki wodne, które są pozostałością po dawnym korycie Bugu. Otacza nas bujna roślinność: rzadkie i chronione okazy runa leśnego, starodrzew grądowy (dęby, sosny, lipy i topole białe). Występują tu też licznie rzadkie ptaki, w tym: bączek, perkoz rdzawoszyi, siewka rzeczna oraz rybitwy zwyczajna i białoczelna.

Malowniczy widok w kierunku wschodnim
Polski słup graniczny

Jednak tym, co najbardziej zwraca uwagę jest wyjątkowa uroda miejsca. Wędrujemy górą wysokiej skarpy rzecznej, z której rozpościerają się piękne widoki na zakole Bugu. Po drugiej stronie rzeki, wyraźnie mniej atrakcyjnej i niedostępnej, jest Białoruś. O granicy, która przebiega środkiem koryta rzeki, przypomina biało-czerwony słup graniczny. Obok niego tablice objaśniające zjawiska przyrodnicze, które cały czas zachodzą w rezerwacie.

Idąc w kierunku zach. piaszczysta droga powoli schodzi w dolinę rzeki. Spotkać tam można wędkarzy. Następnie droga nieco oddala się od Bugu i wchodzi w las. To sygnał do powrotu.

Drugi wariant zwiedzania jest dla osób, które chcą poznać rezerwat dokładnie. W tym celu przygotowana została specjalna ścieżka. Jej przejście wymaga większego wysiłku i turystycznego ubrania. Trasa – raczej mało uczęszczana –  rozpoczyna się w okolicy mostu na Krznie w Neplach, gdzie przy szosie odnajdziemy tablicę „Ścieżka Przyrodnicza Szwajcaria Podlaska”. Należy iść polną drogą. Po prawej stronie równinną doliną płynie Krzna, która wkrótce wpadnie do Bugu.

Wąska ścieżka wśród zarośli wierzbowych wprowadzi nas w dziewiczą część rezerwatu. Dotrzemy do pogranicza dwóch zbiorowisk roślinnych: łęgu i grądu. Teren robi się podmokły, przeciskamy się przez trudny do przebycia gąszcz krzewów i wierzby. Mijamy obumarłe drzewa i starorzecza, tzw. poburzyska.

Dalej ścieżka wyprowadzi nas na skarpę, w miejsce, które opisałem w pierwszej części wpisu. Powrót do Nepli  prowadzi obok czołgu. Przechodzimy na drugą stronę szosy i polną drogę w kierunku zach. kierujemy się na szczyt pagórków górujących nad okolicą, gdzie możemy znajduje się tzw. kamienna baba (zobacz wpis: Polesie – tajemnicze kamienne baby). Powrót do Nepli polną drogą prowadzącą w stronę widocznej z dala wsi. Dojdziemy nią do zdewastowanego ośrodka wypoczynkowego, który powstał w dawnym parku podworskim, z resztkami dawnej zabudowy. Teren jest ogrodzony i zamknięty.

Warto zobaczyć w okolicy:

Pratulin – Sanktuarium Błogosławionych Męczenników Podlaskich

Janów Podlaski – najsłynniejsza polska stadnina

 

Podlasie – tajemnicze kamienne baby

Top 10 – ciekawostki

Kamienne rzeźby rozrzucone w promieniu kilkunastu kilometrów na południowym Podlasiu na pewno są tajemnicze – tego odmówić im nie można. Z wyglądu – dość toporne i mało szczegółowe. Na pierwszy rzut oka przypominają krzyże pokutne, ale z drugiej strony są wyraźnie człekokształtne i stąd przylgnęło do nich określenie „baby”.

Prawda jest taka, że jak dotąd nie natrafiono na żadne materiały archiwalne, które mogłyby jednoznacznie potwierdzić ich pochodzenie. Najbardziej prawdopodobna hipoteza mówi, że mogły to być obiekty kultu pogańskiego, które po pojawieniu się chrześcijaństwa zostały przekształcone w symbole nowej wiary.

Kamienna baba w Neplach znajduje niewielkim wzgórzu, które w części służy jako kopalnia piachu

Najbardziej znana kamienna baba stoi  w niewielkim zagajniku na zachód od wsi Neple, blisko szczytu morenowej piaszczystej Kamiennej Góry (159,3 m n.p.m.). Aby ją odnaleźć trzeba przystanąć w okolicy pomnika-czołgu TU-134, który znajduje się na skraju interesującego krajobrazowo rezerwatu Szwajcaria Podlaska. Do kamiennej baby poprowadzi nas stamtąd czerwony szlak pieszy biegnący w kierunku południowym piaszczystą drogą wśród łąk i pól uprawnych.

O kamiennej babie w Neplach mówi legenda o pięknej dziewczynie, która zakochała się w towarzyszu swoich dziecięcych zabaw. Ale pochodził on z ubogiej rodziny, a rodzice wymarzyli dla swojej córki lepszy los i  bardziej bogatego partnera. Odwodzili jedynaczkę od chłopca, jak umieli, ale nic nie było w stanie jej przekonać; postanowiła poślubić ukochanego wbrew woli rodziców. Kiedy już wszystko było przygotowane do ślubu, matka raz jeszcze ponowiła błagania, by córka odstąpiła od swoich zamiarów. Ta jednak – opętana miłością – pozostała zimna i niewzruszona na łzy matczyne. W przypływie wzburzenia i rozpaczy matka wtedy zawołała: – Obyś skamieniała, zanim dojdziesz do kościoła. Nim skończyła wymawiać te słowa, jej córa zamieniła się w zimny głaz. Od stuleci niemal niezauważalnie chyli się on ku ziemi. A gdy wreszcie zaklęta w głazie dziewczyna dotknie czołem ziemi – ożyje.

Jest to najbardziej upowszechniona wersja podania, natomiast B. Górny w Monografii powiatu bialskiego podaje inną, zapewne starszą wersję podania. Otóż podczas jazdy do ślubu z niechcianym przez rodziców chłopcem dziewczynie po trzykroć spadały z wozu przedmioty osobiste. Dwukrotnie sięgali po nie towarzyszący nowożeńcom młodzieńcy, ale po raz trzeci dziewczyna sama zeszła z wozu i w tym momencie właśnie skamieniała.

Kamienna baba w Pratulinie wieńczy symboliczną mogiłę

Zbliżone wyglądem „baby” są jeszcze w dwu innych miejscach w okolicy, najbliższa w Pratulinie. Od lat 60. ub. wieku znajduje się ona na cmentarzu błogosławionych Unitów pomordowanych przez Rosjan podczas obrony swojej świątyni. Nie ma pewności, gdzie ja znaleziono – podobno w ziemi podczas kopania żwiru.

Kamienna baba w Woskrzenicach

Kolejną kamienną babę odnajdziemy przed Białą Podlaską. Od lat 80. ub. wieku znajduje się ona na skrzyżowaniu dróg prowadzących do wsi Woskrzenice Duże i Husinki. Przekazy lokalne mówią że ok. 100 lat temu został on przyciągnięty do wsi z okolicznego wzgórza.

Kamień z wyraźnie wyrytymi symbolami

Obok „baby” w Woskrzenicach, która po bliższym przyjrzeniu wydaje się być raczej postacią mężczyzny, znajduje się jeszcze jeden tajemniczy kamień.  Wyryty jest na nim rysunek krzyża o trójkątnie zakończonych ramionach, ustawiony na kuli, na trójkątnym postumencie. Obiekt datowany jest na na XVII/XIX w.  i nie ma jednoznacznego wyjaśnienia ani jego pochodzenia, ani symboliki.

Pojęcie kamiennych bab wywodzi się z czarnomorskich stepów. Porozrzucane są tam zwykle obłe głazy z rytem ludzkich postaci, które jednak w niczym nie przypominają tych z Podlasia. Kamienne posągi z piaskowca lub granitu, zwane kamiennymi babami, niekiedy o wysokości nawet 2,5 metra, występują też na stepach euroazjatyckich aż po Chiny i Koreę. Bardzo dużo jest ich na stepach południoworosyjskich, a najdalej wysunięte na zachód są w Bułgarii oraz… w Polsce, ale na Warmii i Mazurach. Szacuje się, że kiedyś były ich dziesiątki tysięcy. Przedstawiają ludzi obojga płci, w strojach, często z wymyślnym nakryciem głowy, niekiedy z dokładnie odwzorowanymi częściami uzbrojenia. W Azji baby datuje się głównie na VI–IX wiek, w Europie Wschodniej (także na Podolu, Wołyniu) powstawały później, po wieki XII–XIV.

Baby na Warmii i Mazurach przedstawiają niemal wyłącznie mężczyzn. Przypisuje się je pogańskim Bałtom i częściowo Słowianom. Podobnie jak te stepowe, stoją głównie na szczytach kurhanów. Jest ich około 20, kiedyś było więcej. Zwykle są w pozycji „pokłonu boskiego”, to znaczy z prawą ręką na sercu, a lewą na brzuchu. Mają również rogi ofiarne (może bojowe), a za pasem lub w ręku – miecze. Rysunki mężczyzn wyróżniają wąsy.

A co te wszystkie baby wyobrażają, co „mówią”? Trwa na ten temat również spór naukowy. Archeolodzy i historycy wysuwają najrozmaitsze hipotezy: może to posągi przeciwników pokonanych przez ówczesnych bohaterów, może sami bohaterowie, a więc pośmiertne pomniki zasłużonych wodzów lub wojów? W przypadku owych warmińsko-mazurskich spotyka się sugestie, że to pomniki wodzów poległych w walkach poza terenem Prus, których ciał nie udało się odnaleźć i spopielić. Są też koncepcje, że to posągi pogańskich bóstw, ale większość naukowców odrzuca ten pogląd. Podobnie jak ten, że to symbole pokutne, stawiane w miejscu zbrodni. Pojawiło się też stwierdzenie, że podlaskie figury zostały przekute na krzyże w początkach chrześcijaństwa.