Zawieprzyce – malownicze ruiny nad Wieprzem

Top 10 – meandrujące rzeki

Zawieprzyce są malowniczo położone na Lubelszczyźnie na wysokim, prawym brzegu Wieprza. Oddalone 20 km od Lublina, są znakomitym miejscem na kilkugodzinny spacer o każdej porze roku. Odwiedziłem je ostatnio w słoneczny dzień, gdy widać było jeszcze zimę, ale już zaczynały się wiosenne roztopy.

Do zobaczenia w Zawieprzycach są ruiny dawnego założenia pałacowo-parkowego o charakterze obronnym oraz piękne łąki w dużym i dobrze widocznym zakolu Wieprza. Niegdyś były one stale zalane wodą. Do tej pory są podtapiane, gdy Wieprz jest wezbrany, pozostały też dzikie rozlewiska, pełne ptactwa.

Wieś po raz pierwszy wzmiankowana jest w 1390 r. W 1545 r. własność Zawieprzskich. Potem często zmieniały właścicieli, aż w 2 poł. XVII w. przejął je Atanazy Miączyński, wojewoda wołyński – do jego rodu należała wieś do 1794 r. Z folwarków w Spiczynie, Jawidzu, Zawieprzycach, Wólce Zawieprzyckiej i Charlężu zorganizował klucz dóbr z centrum w Zawieprzycach. W oparciu o mury zamku, który został częściowo zniszczony podczas wojen szwedzkich, w l. 1674–79 powstał pałac wg planów Tylmana z Gameren, który także projektował kaplicę.

Majątek w 1818 r. stał się własnością senatora Królestwa Polskiego i wojewody Antoniego Ostrowskiego; w rękach jego rodziny Zawieprzyce znajdowały się do II wojny światowej. Powstała wtedy klasycystyczna oranżeria, park przekształcono w romantyczny, a zespół pałacowy otoczył wysoki mur z arkadami.

Kolumna
Kolumna z XVII w.

U wejścia do zespołu na kopcu stoi wyniosła kolumna murowana, zwieńczona żeliwnym greckim krzyżem – pochodzi z w XVII w. Nieopodal znajduje się parking dla samochodów osobowych. W okolicy nie ma restauracji lub baru. W pobliżu znajduje się tylko niewielki sklep spożywczy.

Podjazd w kierunku bramy, po prawej stronie budynek szkoły
Podjazd w kierunku bramy, po prawej stronie budynek szkoły

Do zespołu pałacowego wprowadza  brama wjazdowa z przełomu XVII/XVIII w. Budynek szkolny widoczny po prawej stronie wzniesiono na murach oficyny barokowej z XVIII w. Projektował go lubelski architekt Czesław Gawdzik.

Lamus
Zabytkowy lamus z pocz. XVII w.

Lamus należy do najstarszych obiektów – powstał na pocz. XVII w. Był przebudowywany, obecnie jest w nim biblioteka.

DSC_0034

Pałac, którego fragmenty widzimy po prawej stronie, spłonął w 1838 r., i nie został odbudowywany. Obecnie pozostały z niego jedynie reszki ścian ceglanych. Z nadwieprzańskiej skarpy za ruinami roztacza się malowniczy widok na podmokłe łąki oraz potężne zakole rzeki – będą one celem drugiej części wycieczki.

Park
Park otoczony był ceglanym murem, po którym pozostały niewielkie fragmenty

Park jest zniszczony, pomnikowe drzewa obumarły, runęła min. najstarsza lipa srebrnolistna, zwana lipą Sobieskiego. W jej miejscu wyrasta nowe drzewo – lipa drobnolistna. W centrum założenia ogrodowego ślad po niewielkim boisku piłkarskim.

Kaplica
Barokowa kaplica

W najlepszym stanie znajdują się stare lipy w otoczeniu barokowej kaplicy. Powstała ona wg proj. Tylmana z Gameren w tym samym czasie co pałac. Polichromię pochodząca z lat 1723–48 fundowali Miączyńscy: Piotr i Antonina z Rzewuskich. Malowidła nawiązują do sceny Sądu Ostatecznego znanej z kaplicy Tyszkiewiczowskiej w kościele dominikańskim w Lublinie.

Oranżeria
Malownicza ruina oranżerii

Dawna oranżeria znajduje się na skraju parku. Jest zrujnowana, ale zachował się jej ogólny wygląd.

Droga na łąki znajduje się przy budynku szkoły. U podnóża skarpy widzimy zachowane w przyziemiu obszerne piwnice i korytarze o sklepieniach kolebkowych. Zostały one niedawno odnowione i zabezpieczone.

Drzeworyt z 1862 r. z pisma Tygodnik Ilustrowany
Drzeworyt z 1862 r. z pisma Tygodnik Ilustrowany

W przeszłości rzeka płynęła tuż przy wzgórzu zamkowym, a teren w obniżeniu zajmowało rozlewisko wodne o charakterze obronnym. Obecnie prowadzi tamtędy gruntowa droga, po deszczach błotnista, ale warta przejścia. Wyprowadza ona na malownicze łąki, z których wspaniale widać malowniczą ruinę dawnego zamku, apotem pałacu. Jego dawny wygląd w poł. XIX w. uwiecznił Adam Lerue w Albumie lubelskim, znamy go też z pisma Tygodnik Ilustrowany, które w 1862 r. umieściło na swoich łamach drzeworyt wg. rysunku F. Strzyzowskiego. 

Nadwieprzańskie wiosenne rozlewisko
Nadwieprzańskie wiosenne rozlewisko

Odchodzące w prawo boczne drogi gruntowe doprowadzają nad brzeg Wieprza. Koryto rzeki zachowało pierwotny charakter. Jest strome, malownicze, miejscami nawet niebezpieczne. Latem uciążliwe są komary i muszki. Rozlewiska wodne, do których dochodzimy są siedliskiem wielu ptaków lęgowych.

Warto wiedzieć więcej:

Z zamkiem w Zawieprzycach wiąże się ciekawa legenda, której siła oddziaływania na wyobraźnię jest tak duża, że niejednokrotnie brana jest za prawdę. Mówi ona, że jego właściciel, który towarzyszył królowi w odsieczy przeciw nawale tureckiej, przywiózł uwolnioną z obozu najeźdźców Teofanię, piękną księżniczkę grecką. Zapałał do niej niezwykłym afektem, ale ona stanowczo odrzucała jego zaloty. Wśród tureckich jeńców, rozbudowujących zamek i okrutnie traktowanych, był jej ukochany Andronikos, także książę. Nad spotykającymi się ukradkiem kochankami ulitowała się pałacowa służba i pomogła w zorganizowaniu ucieczki. Już nocą wsiadali do łódki, gdy pochwyciły ich straże… Wyśledził ucieczkę zausznik kasztelana, Śliwek. Rozwścieczony magnat nakazał zabić oboje kochanków. W tym samym czasie sprowadził malarza, by upiększył pałac i nowo budowaną kaplicę. Zadziwiającym zbiegiem okoliczności okazał się nim być brat greckiej księżniczki Heraklios, który ukrywał się pod włoskim nazwiskiem i uparcie poszukiwał uprowadzonej do Polski siostry. Niebawem domyślił się straszliwej prawdy o jej losie. Aby zdobyć zupełną pewność, postanowił namalować Teofanię i Andronikosa. Gdy ich postacie zobaczył magnat, zbladł i w przerażającym strachu zawołał: „I czego chcecie ode mnie, duchy zamordowanych?” A potem nakazał artystę żywcem wrzucić do grobu siostry. A w zamku zaczęły się odtąd pojawiać duchy zamęczonych Greków. Wśród powtarzających się scen pełnych grozy wypełniała się także klątwa, którą malarz przed  swą śmiercią rzucił na magnata i jego ród: czeka was rychły koniec! Sceny grozy ustały dopiero wtedy, gdy kolejny dziedzic zamku zbudował kaplicę na grobie pomordowanych Greków, sam zaś w Rzymie wstąpił do klasztoru, by odpokutować za grzechy krewniaka.

Tak w skrócie brzmi legenda pełna niesamowitości, duchów, spiętrzenia zdarzeń i nagłych zwrotów akcji. Spisał ją jako powieść Aleksander August Ferdynand Bronikowski (1783–1834) urodzony w mieszanym małżeństwie polsko-niemieckim. Odbył służbę w armii pruskiej, a potem spotykamy go w polskiej Legii Naddunajskiej gen. Karola Kniaziewicza, następnie w wojsku Królestwa Kongresowego, w którym służył w l. 1815–1823. Podczas wojskowych przemarszów w czasach Królestwa Kongresowego przebywał także w Zawieprzycach. Porzucił w końcu awanturnicze żołnierskie przygody, osiadł w Dreźnie i poświęcił się literaturze pięknej i publicystyce. Pisał po niemiecku, ale tematykę czerpał z historii Polski, zaś powieści natychmiast przekładano na nasz język Prawda jest taka, że wszystko, od początku do końca, jest w przypadku Zawieprzyc wymysłem autora i nie ma – poza samą nazwą – nic wspólnego z prawdą historyczną. Jednak autor tworzy wrażenie prawdy i zapewnia, że relacjonuje opowiadania służby zamkowej i okolicznej ludności oraz korzysta z zapisków plebana z niedalekiego Firleja.