Włodawa – spotkanie trzech kultur

Top 10 – miejscowości

Top 10 – muzea

Top 10 – synagogi

Zabytkowy kościół

Zabytkowa cerkiew

Historyczne budowle Włodawy: kościół i klasztor, zespół synagogalny, cerkiew – są świadectwem wzajemnego poszanowania i tolerancji Polaków, Żydów, Ukraińców, Białorusinów, osadników z Europy zachodniej, którzy przez lata współżyli obok siebie. W zabytkowej cerkwi czynne jest muzeum pozwalające poznać dawną kulturę judaistyczną.

Fragment włodawskiego czworoboku
Fragment włodawskiego czworoboku

Ośrodkiem 15-tys. miasta nad Bugiem jest układ ukształtowany w XVIII w. z Rynkiem pośrodku (130 x 130 m) i wychodzącymi z niego promieniście ulicami. Centrum  rynku stanowi tzw. Czworobok, budowla mieszcząca kramy i jatki. Powstał on ok. 1760 r. i początkowo miał zabudowę parterową, był po wielekroć przebudowywany pod kątem bieżących potrzeb.

Włodawski rynek w miedzywojniu
Włodawski rynek w międzywojniu – z tyłu widoczna cerkiew

Z pierwotnej budowli zachowały się właściwie tylko dwie bramy przejazdowe i dziedziniec, na którym dawniej zapewne stał ratusz. Wg lokalnych interpretacji sienkiewiczowskiego Potopu, właśnie na dziedzińcu Czworoboku miał się rozegrać słynny pojedynek Wołodyjowskiego z Bohunem. Skromne domy w otoczeniu zespołu handlowego pochodzą w części z XVIII i XIX oraz pocz. XX w.

Wielka synagoga, obecnie muzeum
Wielka synagoga, obecnie muzeum

Na zach. od rynku wznosi się zespół trzech obiektów dawnego żydowskiego zespołu synagogalnego. Centralne miejsce zajmuje barokowa wielka synagoga, wzniesiona w latach 1764–74 z funduszy gminy żydowskiej oraz ówczesnych właścicieli miasta – Czartoryskich.

Na podstawie stylistyki obiektu sądzi się, że projektantem mógł być Paweł Antoni Fontana. W 2. poł. XIX w. dobudowano kondygnację nad przedsionkiem i alkierzem. Niemcy podczas okupacji zdemolowali wnętrze synagogi, zamieniając ją na magazyn wojskowy; zniszczeniu uległo wyposażenie. W 1970 r. rozpoczęto długotrwały remont, zakończony w 1986 r. Bożnica zwraca m.in. uwagę bogatym ukształtowaniem fasady frontowej, charakterystycznym dla pałaców. W narożach znajdują się alkierze z podcieniami, zaś po bokach korpusu głównego – babińce. Całość nakrywają rozczłonkowane polskie dachy.

Wnętrze włodawskiej synagogi
Wnętrze włodawskiej synagogi

Wewnątrz główną salę modlitw podpierają 4 jońskie kolumny (pomiędzy nimi była w przeszłości bima, czyli kazalnica), a sklepienia zdobią medaliony ze zwierzęcymi motywami symbolicznymi, popularnymi w żydowskiej sztuce i mistyce. Zwraca uwagę wnęka we wsch. ścianie z jedynym zachowanym elementem sali modlitw – neobarokową szafą ołtarzową, czyli arką przymierza (aron ha-kodesz), przeznaczoną na przechowywanie Tory: odznacza się nadzwyczaj bogatym zdobnictwem, nawiązującym do tradycyjnych motywów żydowskich. Pochodzi z 1936 r. i została wykonana w polichromowanych stiukach. Szczyt zdobią dwa gryfy w roli cherubinów, adorujących symboliczne tablice przymierza, które zostały ukształtowane jako świetliki okienne. Poniżej znajduje się wizerunek menory. W gmachu od 1983 r. mieści się Muzeum Pojezierza ŁęczyńskoWłodawskiego z działami etnograficznym i judaiclów.

Mała synagoga
Mała synagoga

Po sąsiedzku stoi tzw. mała synagoga z końca XVIII w. Pełniła rolę bożnicy oraz miejsca studiów ksiąg talmudycznych i samej Tory. Podczas ostatniej wojny hitlerowcy w niej również umieścili magazyn i zdewastowali. Po remoncie mieści muzeum i stałą wystawę przedstawiającą miasto w starej fotografii; liczne są motywy żydowskie, bo ta społeczność do 1939 r. stanowiła większość mieszkańców Włodawy. We wnętrzu zwracają uwagę bogate freski oraz liczne inskrypcje poświęcone zmarłym. Obok wznosi się budynek dawnego kahału, czyli gminy żydowskiej oraz szkoły.

Cerkiew
Cerkiew – gdy jest zamknięta klucze znajdują się na plebanii

Na przeciwległym, zach. krańcu rynku, na skarpie opadającej ku dolinie Włodawki, stoi cerkiew pw. Narodzenia NMP, z bogato ukształtowaną bryłą, wzniesiona w l. 1840–42 z fundacji Augusta Zamoyskiego. Początkowo unicka, w 1875 r. została przekształcona w prawosławną i przebudowana wkrótce potem w stylu bizantyjsko-klasycystycznym. Wewnątrz polichromie z czasów budowy świątyni oraz z tego samego czasu ikonostas z obrazami z XVII i XVIII w. Po sąsiedzku – klasycystyczna plebania z poł. XIX w.

Kościół
Kościół popauliński

Na pn. od rynku wznosi się późnobarokowy zespół popauliński z kościołem pw. św. Ludwika. Projektantem kościoła był Paweł Antoni Fontana, natomiast czworoboku klasztornego – Józef Piola. Kościół powstawał blisko pół wieku, w l. 1731–80. Budowę kończono w wiele lat po śmierci fundatora, gdy Włodawa przeszła już w inne ręce. Stąd też w prezbiterium znajdują się portrety Ludwika Pocieja jako fundatora i Adama Kazimierza Czartoryskiego jako donatora świątyni. Akcent główny bryły budowli stanowi dwuwieżowa fasada o bogatym rozczłonkowaniu i zdobnictwie.

Wn
Bogato dekorowane wnętrze kościoła

Nawę główną otacza zespół kaplic. Polichromie Antoniego Dobrzeniewskiego z końca XVIII w., w prezbiterium ze scenami z życia św. Ludwika. Bogatą dekorację rzeźbiarską i sztukateryjną zapewniły warsztaty lwowskie, których dziełem m.in. są barokowe rzeźby ojców Kościoła przy filarach. Zwraca też uwagę bogata dekoracja rzeźbiarska ambony i  chrzcielnicy.

Klaszt
Klasztor przy kościele popaulińskim

Klasztor powstał przed rozpoczęciem budowy kościoła. Do kościoła prowadzi od niego łącznik, a od strony doliny Włodawki i Bugu ściany wzmacniają okazałe skarpowania.

Przed wejściem do kościoła znajduje się na słupie rzeźba św. Antoniego Padewskiego, natomiast przed klasztorem – barokowa figura św. Jana Nepomucena.

Od zabudowań zespołu klasztornego warto zejść w dół ul. Mostową, na przedłużeniu zwaną Groblą, w dolinę rz. Włodawki, która niedaleko stąd uchodzi do Bugu. Ongiś przy ich zbiegu było duże, zabagnione rozlewisko, które podnosiło walory obronne grodu. Z doliny  rzek bardzo pięknie prezentuje się miasto położone na skarpie, zwłaszcza cerkiew stojąca na jej skraju.

Na pn. od klasztoru przy ul. Szkolnej, gdzie stoi gmach szkolny – wzniesienie z widoczną fosą, zwane Górą Zamkową. Tu miał znajdować się gród książąt halicko-włodzimierskich. Od wsch. chroniło go dodatkowo wspomniane rozlewisko u ujścia Włodawki.

W pobliżu na pn. cmentarz, na którym m.in. mogiła i pomnik powstańców 1863 r., kaplica cmentarna z końca XIX w. i kaplica grobowa z 1830 r. Po sąsiedzku – dawny cmentarz żydowski, na którym zachowało się kilka nagrobków. Na miejscu drugiego cmentarza żydowskiego hitlerowcy urządzili park miejski. Na cmentarzu wojennym m.in. mogiły żołnierzy z 33. dywizji piechoty walczących o miasto z hitlerowcami w dniu 17 września 1939 r., mogiły żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, w tym poległych w walce z oddziałami Armii Czerwonej pod Wytycznem.

Warto wiedzieć więcej:

We  Włodawie co roku w lipcu odbywa się Poleskie Lato z Folklorem. Organizowane jest pod flagą Międzynarodowej Rady Organizatorów Festiwali Folkloru (CIOFF). Równie interesującą imprezą jest  wrześniowy Festiwal Trzech Kultur.

*   *   *

Od wielu już lat trwają starania o uruchomienie przejścia granicznego Zbereże-Adamczuki, co mogłoby wpłynąć na aktywizację gospodarczą terenów po obu stronach Bugu. Niezbędną inwestycją jest most oraz infrastruktura drogowa po stronie ukraińskiej.

*   *   *

Włodawa powstała na terenie Grodów Czerwieńskich. Po raz pierwszy wzmiankowana jest w 1241 r., gdy po najeździe tatarskim spotkali się tu książę halicko-włodzimierski i późniejszy król Rusi Daniel ze swoim synem Lwem. Wielki książę litewski Giedymin w 1341 r. przeznaczył ziemię trocką z Włodawą na dzielnicę Kiejstuta, a w 1475 r. przeszła w ręce książąt Sanguszków – potomków jego brata Olgierda – i stała się ośrodkiem ich dóbr. Na rz. Włodawce przebiegała wówczas granica pomiędzy Litwą i Koroną, więc z tego względu powstała tu komora celna na ważnym szlaku z Brześcia do Lublina. W 1534 r. starosta włodzimierski Andrzej Sanguszko wystarał się dla Włodawy o prawo miejskie, potwierdzone w 1540 r., i wzniósł nowy zamek. Kolejny właściciel miasta Dymitr Sanguszko stał się bardzo znany ze względu na głośną historię porwania pięknej Elżbiety, zwanej Halszką z Ostroga (miejscowość na Wołyniu).

Szalona historia miłosna

Losom Halszki, którą określano często mianem Czarnej Księżniczki, poświęcono liczne powieści i utwory sceniczne, namalowano wiele obrazów. W niektórych utworach sprzyja ona Dymitrowi, w innych jest mu przeciwna. Nie ulega jednak wątpliwości, że przeciwna jest zwłaszcza matka Halszki, równie piękna jak córka, księżna Beata Ostrogska, której mąż zmarł po niespełna roku małżeństwa. „Jest chciwa i zazdrosna – pisze o niej K. Kolińska. – Szkoda jej rozstawać się z córką i z bogactwami”. „Nieprędko dostanie się ona komukolwiek” – postanawia księżna Beata. Wyjątkowo niechętnie spogląda na urodziwego księcia Dymitra Sanguszkę, choć ceni go bardzo przyrodni brat jej zmarłego męża – Konstanty Wasyl, choć młody książę wsławił się swe imię obroną Żytomierza przed Tatarami, choć sama Halszka sprzyja Dymitrowi. Nie mijał jednak upór Beaty i wtedy Wasyl i Dymitr uknuli plan porwania Halszki. Był rok 1553, gdy objęli zamek w Ostrogu w posiadanie. „Na ciemnych ścianach pałacu zatańczył płomień pochodni, gałęzie drzew zadrżały od głośnych wiwatów. To książę Wasyl wyprawia ślub swej czternastoletniej bratanicy. Włosy otulają czarnym strumieniem drżące ramiona dziewczyny. Na twarzy jej maluje się jeszcze niedawny lęk. Bierze ją za rękę stryj Wasyl, prowadzi w stronę Dymitra i powiada: – A to ja onę tobie daję, bo to jest w mojej mocy jako stryja. Sprowadzony pospiesznie ksiądz udziela ślubu”.

Sprawa trafiła przed sąd królewski. Odachowski, „litewskiego narodu szlachcic”, jest obrońcą Dymitra. Mówi: „Najjaśniejszy a miłościwy królu. Nie zabił kniaź Dymitr nikogo, nie wziął nic nikomu, żona mu od kapłana naprzód, a potem i od stryjka oddana, tę on ma, za onej dobrą wolą. (…) Nie było przymuszanie, nie było targanie, tylko starsza łajała, przeklinała. A nie dziw, bo komu co z ręki pożytku odchodzi, miło więc nie bywa: gdyby miało iść podług wolej księżny Jej Mości starszej, nigdy by była księżna młodsza za mąż nie szła. Smaczna to rzecz rządzić, rozkazować, dzierżeć miasta, wsi, włości. I toć boli księżnę Jej Mość nie to, iż uczciwy człowiek, godny sługa Waszej Królewskiej Mości i wszystkiej Rzeczypospolitej, pojął jej córkę. Ale gdy o tę majętność biedną idzie, o ziemię, której niewiele nam będzie trzeba, gdy pomrzemy, łatwie ścierpi jego Mość kniaź Dymitr być bez niej; niechaj księżna Jej Mość dzierży miasta, wsi, włości, folwarki i wszystkie grunty, żonę tylko kniaziowi Dymitrowi, urzędnie według boskiego i przyrodzonego prawa z nim złączoną, niechaj zostawi”.

Nie pomogły te słowa. Wszystko sprzysięgło się przeciwko Dymitrowi. Bo przecież po śmierci ojca malutką kniaziównę, dziedziczkę jednej z najpotężniejszych fortun w kraju, objął opieką sam król Zygmunt August, „nieślubny wujek”. A król rękę kniaziówny przyobiecał hrabiemu Łukaszowi Górce z Szamotuł. Na ogromny majątek nie mniejszą chęć mają też Zborowscy… Książę Dymitr Sanguszko, jako gwałciciel prawa, uznany zostaje za infamisa. A to oznacza, że jest pozbawiony czci i praw obywatelskich, że jest niegodziwcem i bezecnikiem. A jako taki nie może przebywać w granicach Rzeczypospolitej, bo schwytany przez kogokolwiek podlega natychmiastowej karze śmierci. Pozostaje mu tylko ucieczka.

Rusza w drogę z Halszką przebraną za pacholika i z kilkoma wiernymi sługami. W styczniowe mrozy umykają przed pogonią. Bo ruszył za nimi w pogoń Łukasz Górka z 200 zbrojnymi, ruszyli też ludzie kasztelana krakowskiego Marcina Zborowskiego. Zbiegom udaje się przekroczyć czeską granicę. Stanęli w gospodzie pod Jaromierzem. Ale ludzie Zborowskiego zapędzili się aż tu za zbiegami. Jak mówią naoczni świadkowie, Piotr Piekarz i Bartek z Czelakowic, „dopadli go napastnicy i tłukli go rusznicami i palcatami. W świetlicy posadzili go za stołem, a tak był potłuczony, że przez krew, która z niego ciekła, patrzeć nie mógł”. Halszka „padała nieszczęśliwa dwa razy do nóg, na próżno płaczem starała się wzbudzić litość dla nieszczęsnego Dymitra”. Twarde były serca Zborowskich. Zapędzono go na łańcuchu aż do Jaromierza, gdzie skonał.

14-letnią wdowę uwieziono do Polski. Długo by opowiadać jej dalsze losy. Była bardzo nieszczęśliwa. Król urządził jej ślub z Łukaszem Górką, którego udzielił biskup poznański, matka z kolei wydała ją za księcia Symeona Słuckiego. Rozkazem królewskim zabrano ją od Symeona i oddano Łukaszowi, a ten – zaślepiony pychą i chęcią zemsty – kazał ją uwięzić. Matka tymczasem, wówczas 49-letnia, wyszła za mąż za 30-letniego Olbrachta Łaskiego, a ten niebawem… uwięził ją w Kieżmarku na Słowacji. Uwolniona – umiera w Koszycach. Zmarli też mężowie Halszki: i Łukasz Górka, i książę Symeon. Jest nareszcie wolna, może sama decydować o własnym losie. Ma wtedy 34 lata. Stryj Wasyl zabrał ją do Ostroga. Tam wkrótce postradała zmysły i zmarła w 1582 r. Miała wówczas 43 lata.

Ostatni właściciel Włodawy z rodu Sanguszków, książę Roman, przekazał dobra najstarszej z trzech córek – Teodorze. Była ona po trzykroć zamężna. Jej pierwszym mężem był Stanisław Radzimiński, wojewoda podlaski, słynny z nadzwyczajnej siły; zmarł w wieku 34 lat podczas poselstwa do Moskwy. Teodora wyszła wówczas za kasztelana trockiego, księcia Aleksandra Prońskiego, który zmarł (1631) w młodym wieku pod Beresteczkiem, nie zostawiwszy potomstwa. Trzecim jej mężem był Andrzej Leszczyński i w ten sposób dobra włodawskie na ponad wiek znalazły się w rękach tego rodu. Leszczyńscy byli protestantami i za ich sprawą Włodawa stała się silnym ośrodkiem ruchu reformacyjnego: wzniesiono szkołę i zbór kalwiński, znaleźli tu schronienie bracia czescy, organizowane były synody. W 1634 r.obradował tu synod kalwiński Korony i Litwy, poświęcony ustaleniu jednolitych form obrzędowych. Uczestnikiem był m.in. Jan Amos Komensky, czeski działacz religijny, reformator szkolnictwa i twórca nowożytnej pedagogiki, który w l. 1628–55 znalazł schronienie u Rafała Leszczyńskiego w Lesznie. W l. 1630–48  kaznodzieją w zborze był Andrzej Węgierski, pisarz religijny i autor cennej historii kościołów ewangelickich.

Na kartach Sienkiewicza

Wojny poł. XVII w. zahamowały pomyślny rozwój Włodawy. Spaliły ją w 1648 r. wojska Chmielnickiego., które też wymordowały kilka tysięcy osób z miasta i okolicy, głównie Żydów. O Włodawie z czasów króla Jana Kazimierza, pozostającej nieco na uboczu głównego teatru wojen kozackich, wspomina Henryk Sienkiewicz w Ogniem i mieczem. Tu wyjaśnia się jeden z kluczowych wątków powieści, mianowicie losy Bohuna i – co ważniejsze – miejsce ukrycia Heleny. Sługa Skrzetuskiego, Rzędzian, opowiada o tym Zagłobie, Wołodyjowskiemu i Longinusowi. Przypomnijmy najważniejsze fragmenty tej opowieści pełnej dygresji: Owóż Bohun myśli, mój jegomość, że nie ma wierniejszego sługi i przyjaciela nade mnie, chociaż mnie w Czehrynie rozszczepił, bom go też co prawda pilnował, opatrywał, kiedy to go jeszcze kniazie Kurcewicze poszczerbili. Obełgałem go wtedy, że już nie chcę służby pańskiej i wolę z Kozakami trzymać, bo więcej zysku między nimi, a on uwierzył. Jak nie miał wierzyć, kiedym go do zdrowia przyprowadził?! Więc też okrutnie mnie polubił i co prawda, hojnie wynagrodził nie wiedząc o tym, żem ja sobie poprzysiągł zemścić się na nim za oną krzywdę moją czehryńską i że jeżelim go nie zażgał, to jedno dlatego, że nie przystoi szlachcicowi w łożu leżącego nieprzyjaciela nożem jako świnię pod pachę żgać. – Dobrze, dobrze – rzekł Wołodyjowski. – To także wiemy, ale jakimżeś sposobem go teraz znalazł?

A to widzi jegomość, było tak: gdyśmy już Jaworskich przycisnęli (z torbami oni pójdą, nie może inaczej być!), tak ja sobie myślę: No! czas i mnie będzie Bohuna poszukać i za moją krzywdę mu zapłacić. Spuściłem się rodzicielom z sekretu i dziadusiowi, a on, jako to fantazja u niego dobra, mówi: „Kiedyś poprzysiągł, to idź, bo inaczej będziesz kiep”. Więc ja poszedłem, bom sobie i to jeszcze myślał, że jak Bohuna znajdę, to się o pannie, jeśli żywa, może coś dowiem, a potem, jak go ustrzelę i do mego pana z nowiną pojadę, to też nie będzie bez nagrody. […]

Wyjechałem więc z domu – mówił dalej Rzędzian – i myślę znowu: gdzie jechać? chyba do Zbaraża, bo tam i do Bohuna niedaleko, i prędzej się o mojego pana dopytam. Jadę tedy, mój jegomość, jadę na Białę i Włodawę i we Włodawie – koniska już miałem srodze zmęczone – zatrzymuję się na popas. A tam był jarmark, we wszystkich zajazdach pełno szlachty; ja do mieszczan: i tam szlachta! Dopieroż jeden Żyd mi powiada: „Miałem izbę, ale ją ranny szlachcic zajął”. – „To mówię, dobrze się zdarzyło, bo ja opatrunek znam, a wasz cyrulik jako to w czasie jarmarku pewnie nie może sobie dać rady z robotą”. Gadał jeszcze Żyd, że ten szlachcic sam się opatruje i nie chce nikogo widzieć, a potem poszedł spytać. Ale widać tamtemu było gorzej, bo kazał puścić. Wchodzę ja – i patrzę, kto leży w betach: Bohun.

– O to! – wykrzyknął Zagłoba.

Przeżegnałem się: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ażem się przeląkł, a on mnie poznał od razu, ucieszył się okrutnie (że to mnie ma za przyjaciela) i powiada: „Bóg mi cię zesłał! teraz już nie umrę”. A ja mówię: „Co jegomość tu robisz?” – on zaś palec na gębę położył i dopiero później opowiadał mi swe przygody, jako go Chmielnicki do króla jegomości, a naonczas jeszcze królewicza, spod Zamościa wysłał i jako pan porucznik Wołodyjowski w Lipkowie go usiekł. […]

A cóż we Włodawie robił?

Ku Wołyniowi się przebierał, ale mu się w Parczewie rany otworzyły, bo się z nim wóz wywrócił, więc musiał zostać, chociaż i w strachu wielkim, gdyż łatwo tam go mogli rozsiekać. […]

Jak mi tedy rzekł, że teraz pieniędzy nie ma, takem do reszty serce dla niego stracił i myślę sobie: „Poczekaj, oddam ja ci przysługę!” A on mówi: „Chorym jest, nie mam siły do podróży, a droga daleka i niebezpieczna mnie czeka. Jeżeli się, powiada, na Wołyń dostanę – a to stąd blisko – to już będę między swoimi, ale tam nad Dniestr nie mogę jechać, bo sił już nie staje i trzeba, powiada, przez kraj wraży przejeżdżać, koło zamków i wojsk – jedź ty za mnie”. Więc ja pytam: „A dokąd?” – On na to: „Aż pod Raszków, bo ona tam ukryta u siostry Dońca, Horpyny, czarownicy”. – Pytam: „Kniaziówna?” – „Tak jest – rzecze. – Tamem ją ukrył, gdzie jej ludzkie oko nie dojrzy, ale jej tam dobrze i jako księżna Wiśniowiecka na złotogłowiach sypia”. […]

A cóżeś z Bohunem uczynił?

– Toż to, mój jegomość, było dla mnie umartwienie, że znowu on leżał chory i nie wypadało mi go żgnąć, bo to i mój pan by zganił. Taki już los! Cóżem więc miał robić? Oto, gdy mnie już wszystko powiedział, co miał powiedzieć, i dał, co miał dać, tak ja po rozum do głowy. Po co, mówię sobie, taki złodziej, taki złodziej ma po świecie chodzić, który i pannę więzi, i mnie w Czehrynie poszczerbił? Niech go lepiej nie będzie i niech mu kat świeci! Bo i to sobie myślałem, że nuż wyzdrowieje i za nami z Kozakami ruszy? Więcem niewiele myśląc poszedł do pana komendanta Regowskiego, który we Włodawie z chorągwią stoi, i doniosłem, że to jest Bohun, najgorszy z rebeliantów. Już go tam musieli do tej pory powiesić.

Nie przewidział jednak Rzędzian, że komendant Regowski ma głęboki uraz do Skrzetuskiego i że z tego powodu puści Bohuna wolno…

Szwedzi w 1657 r. spalili odbudowującą się Włodawę, z dymem poszły także jej miejskie przywileje. O nowe przywileje wystarał się Rafał Leszczyński (1630–1703) z innej gałęzi rodu, podskarbi wielki koronny i ojciec króla Stanisława. Był gorliwym katolikiem, więc zlikwidował kalwińską szkołę i zbór.

W 1692 r. Włodawa z 11 wsiami zostały sprzedane nieprawdopodobnie wówczas bogatemu wojewodzie wileńskiemu z sąsiedniej Różanki, Ludwikowi Konstantemu Pociejowi. W 1698 r. ufundował on kościół i klasztor paulinów. Dobra odziedziczył jego bratanek Antoni Pociej, regimentarz wojsk litewskich i sprzedał je (wraz z Różanką) w 1748 r. Jerzemu Flemmingowi. W jakiś czas później, jako wiano jego córki, słynnej księżny Izabeli, trafiły w ręce Czartoryskich, a od nich do Zamoyskich. Z włodawskiej linii Zamoyskich pochodził m.in. August Zamoyski (1893–1970), jeden z najwybitniejszych rzeźbiarzy XX w., którego dzieła są w wielu muzeach świata. Rodem z Włodawy jest również znakomity malarz Stanisław Masłowski (1853–1926), impresjonista ulegający wpływom secesji, słynny pejzażysta, chętnie posługujący się techniką akwarelową.

Włodawa wyrosła w XVIII w. na wielki ośrodek targowy bydła, koni i owiec. Handel odbywał się na wschodnim brzegu Bugu, gdzie powstało miasteczko Włodawka.

Podczas powstania styczniowego Włodawa była ważnym punktem dla wojsk rosyjskich, gdyż istniał tu most pływający na Bugu. W najbliższym otoczeniu miasta doszło do wielu bitew i potyczek. Także sama Włodawa stała się miejscem kilku powstańczych ataków. M.in. w marcu 1863 r. oddział Marcina Lelewela-Borelowskiego zabrał z kasy miejskiej 12 tys. rubli.

Bardzo ważn dla rozwoju miasta okazał się 1887 r., kiedy je połączono linią kolejową z Chełmem i Brześciem.

Wiosną 1915 r. cała okoliczna ludność, także zza Bugu, została zapędzona przez Rosjan do budowy okopów i umocnień. Wytyczono je od Włodawy aż do Ostrowa Lubelskiego na zach. Następnie wojska rosyjskie zaczęły palić wsie i zbiory, aby nadciągającym Niemcom zostawić tylko spaloną ziemię. Do 1918 r. Włodawa była pod okupacją niemiecką.

W sierpniu 1920 r. opanowała miasto polska 3. Dywizja Piechoty Legionów i rozbiła w sąsiedztwie kilka jednostek ze składu bolszewickiej tzw. Grupy Mozyrskiej.

Śladem gen. Kleeberga

Przed II wojną światową w mieście stacjonował znaczny garnizon wojskowy. Był tu pułk artylerii ciężkiej i dywizjon artylerii konnej. Od pierwszych dni września 1939 r. wzięły one udział w wojnie obronnej. 3 września 1939 r. Włodawa przeżyła pierwsze bombardowania mostów i stacji kolejowej. W połowie września gen. Emil Przedrzymirski wydał rozkaz  33. dywizji piechoty płk. Tadeusza Zieleniewskiego, by wyparła z miasta za Bug hitlerowską 3. dywizję pancerną. Uderzenie wykonała ona dwoma pułkami piechoty wzdłuż drogi Wyryki – Włodawa. Nie zdołała wyrzucić Niemców za Bug i po całodziennym boju otrzymała rozkaz wycofania się w lasy pod Sobiborem, skąd odeszła na pd. Nocą 26 na 27 września w okolicy miasta przeprawiły się z Polesia przez Bug jednostki, które we Włodawie gen. Franciszek Kleeberg, uprzednio dowódca Dowództwa Okręgu Korpusu IX w Brześciu, przeformował w Samodzielną Grupę Operacyjną „Polesie”. Jednocześnie odbudował zdezorganizowane przez Niemców życie cywilne, wydając rozkaz, w którym m.in. ustanowił władze cywilno-administracyjne. Do 29 września Włodawa obok Helu i Warszawy była jedynym skrawkiem polskiej ziemi w polskich rękach. Stąd gen. Kleeberg wyruszył w rejony Kocka, gdzie została rozegrana ostatnia w 1939 r. wielka bitwa wojny obronnej Polski.

Od 1941 do końca 1942 r. hitlerowcy skoncentrowali Żydów w getcie, z którego porzepedzono ich do obozu zagłady w Sobiborze. Pomiędzy Włodawą i Susznem był też niemiecki obóz dla jeńców radzieckich, w którym zginęło ok. 15 tys. czerwonoarmistów. W mieście i okolicy zorganizował się ruch oporu wszystkich formacji. Miasto było siedzibą komendy obwodu AK.

W rejonach Włodawy nocą z 9 na 10 czerwca 1944 r., po ciężkich bojach z Niemcami  na Wołyniu, na pn. i pd. od Włodawy sforsowały rzekę oddziały 27. Wołyńskiej Dywizji AK. Jej siły stopniały do ok. 3,5 tys. żołnierzy. Po krótkim odpoczynku przeszły do Lasów Parczewskich; dzięki współpracy z placówkami AK na trasie przemarszu dotarły do nowych miejsc postoju bez walk z Niemcami.